sobota, 5 kwietnia 2014

Prolog

-Xana został pokonany - powiedział Jeremy. Po wielu walkach Wojownikom Lyoko udało się zwyciężyć. Mimo tego, że wreszcie pozbyli się śmiertelnego wroga, wybuchów radości nie było. Każdy choć raz w Lyoko czuł się ważny, a walka z X.A.N.Ą, chociaż niebezpieczna, zajmowała im tyle wolnego czasu, że teraz pewnie nie będą mieli co zrobić z nudą.
Nieoczekiwanie sceneria się zmieniła. Aelita była sama, bez wspomnień i bez przyjaciół.
-Co się dzieje? Kim jestem? - zapytała. Odpowiedź otrzymała po kilku sekundach.
-Yyy... sztuczna inteligencjo?
- Kim jesteś? - w małym okienku wyświetlił się cyfrowy obraz czyjejś twarzy.
Chłopiec miał jasne, przydługie włosy. Sprawiał wrażenie inteligentnego. Zza dużych, grubych szkieł patrzyły na nią zdziwione oczy.
- Jestem... Jeremy.
Kolejna podróż w czasoprzestrzeni. Aelita leżała na dnie skanera. W prawdziwym świecie. Dziewczynka wstała i zobaczyła swoje odbicie w niezwykle czystym wnętrzu skanera.
Przeczesała dłonią gładkie, krótko ścięte włosy w nietypowym, różowym kolorze. Wyglądała na około dwanaście lat. Przyjrzała się wszystkim zgromadzonym dookoła niej osobom.
-Aelita? Dobrze się czujesz? - Jeremy patrzył na nią podejrzliwie. Obok niego stała wysoka, szczupła Japonka, Yumi Ishyama, Ulrich Stern oraz Odd Della Robbia ze swoim blond - fioletowym irokezem.
Jednej postaci nie znała.
- To Jim, nasz wychowawca - powiedział Jeremy.
Następnie pojawiały się kolejno - Cortex, Anthea - jej matka, oraz Waldo Shaeffer.
Aelita z bólem uświadomiła sobie, że twórca Lyoko - znany także pod imieniem Franz Hopper, a jej ojciec, bezpowrotnie zniknął z powierzchni obu światów. Oddał życie za to, aby jego córka mogła żyć bez nieustającego zagrożenia ze strony X.A.N.Y...


-Aelita? AELITA!!! - krzyknął Odd. Przyjaciele stłoczyli się w pokoju dziewczyny.
-Znowu to samo? - zapytała Yumi. Aelita smętnie pokiwała głową.
Co tydzień to samo- superkomputer, jej przebudzenie, walka z X.A.N.A, cieszący się złą sławą Cortex, zwany Korą, jej matka i ojczym, twórca Kory - Tyron, a na samym końcu poświęcenie się Franza Hoppera.... i tak w kółko. Zawsze we wtorek, jakby była to jakaś wskazówka. Ale Aelicie nic nie przychodziło do głowy.
- Co jest? - zapytała, widząc zatroskane miny przyjaciół.
- Cóż... - odezwał się Ulrich, który dotychczas nie odezwał się ani słowem - Jak wiesz, dołączyła do nas nowa uczennica...
- No i?
- Tak, jakby jest bardzo, ale to BARDZO podobna do ciebie, Aelito...

C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz