środa, 31 grudnia 2014

#34 Metropolia

Im dłużej szli, tym bardziej wydawało im się, że pomylili drogę. Wokół, jak okiem sięgnąć, roztaczało się morze gładkiego metalu, który dudnił pod ich stopami, gdy ostrożnie stawiali kroki. Idąc, nie napotkali żadnej żywej duszy, czy choćby zaprogramowanego stworzenia. Tylko bezkresna stal i pomarańczowe niebo.
- Może przez przypadek skręciliśmy? - zasugerował Ulrich, zwracając się do Jeremiego. Wojownik-Robot pokręcił przecząco głową.
- Nie... idziemy w dobrym kierunku - westchnął.
- Coś te peryferia są nieco większe, niż nam się wydawało - burknął Odd, opadając na cztery łapy. Sara spojrzała na niego ze zdziwieniem. - Tak jest szybciej - wyjaśnił z szelmowskim uśmiechem.
- Aha - odparła Iluzjonistka, spuszczając wzrok. - Przypomnijmy sobie wszystko, czego dowiedzieliśmy się do tej pory - zaproponowała, wysuwając się do przodu i odwracając się tyłem do linii horyzontu. - Yumi?
Japonka odetchnęła głęboko i przygryzła wargi. Ulrich poklepał ją zachęcająco po plecach.
- Moja mama - zaczęła niepewnie. - Jest członkinią Zarządu, który zniewolił Iluzjonistów...
- Ludzi o nadnaturalnych zdolnościach, mieszkających w trzech kulach tworzących Iluzjon: Niebieskiej, Czerwonej i Srebrnej - dokończył za nią Niemiec.
- Niebieska Kula jest podobna do Kartaginy - ożywiła się Aelita. - Zielona to inaczej Wielka Puszcza, która przypomina naturalne krainy naszego świata. Srebrna jest więzieniem Iluzjonistów i nosi nazwę: Metropolia.
- Zarząd stworzył Echa - kontynuowała Abigel. - Są to Iluzjoniści, bądź osoby półkrwi, które zostały zaprogramowane tak, by ślepo wykonywać rozkazy. Dwie pierwsze prototypy to Strażniczki, jednak testy przeprowadzane na nich nie udały się. Kolejna mieszka w siedzibie Zarządu - wyliczała. - ...który niedawno ogłaszał, że trwają prace nad ostatecznym Echo. No i są to osoby płci pięknej.
Odd podniósł się z ziemi i, stojąc już na dwóch łapach, zabrał głos:
- Nasz kochany X.A.N.A podzielił się na kilkoro nieposkromionych Poskromionych...
- Z których dwa stoją po naszej stronie...- wtrąciła Sara.
- ... Trzeci porwał Williama, a potrzebujemy znaleźć jeszcze Czwartego, by mieć Klucze do Iluzjonu...
- I zniszczyć Iluzjonistów lub Zarząd - zakończyła Yumi, krzyżując ramiona na piersi. - Chociaż wydaje mi się, że jest jeszcze Piąty Poskromiony, na usługach naszych wrogów. - widząc ciekawe spojrzenia przyjaciół, kontynuowała: - To Ostatni zaatakował Strażniczkę Zielonej Kuli, gdy u niej byłam. No i jeszcze jeden fakt: Strażniczki, czyli nieudane prototypy, oszukują Zarząd, twierdząc, że są na jego usługach i strzegą obu Kul. Dowodzą naszą akcją.
- To wszystko - stwierdziła Abigel, rzucając Sarze szybkie spojrzenie. Iluzjonistka nagle przystanęła, wskazując ręką kształty na linii horyzontu. Otworzyła szeroko oczy.
Daleko, za półprzezroczystym obłokiem mgły, zobaczyli pierwsze budynki Metropolii.

Wkraczając w chmurę okalającą miasto, Wojownicy złapali się za ręce, by nie stracić się z oczu. Mgła wydawała się gęstsza, niż wtedy, gdy dostrzegli niewyraźne zabudowania. Nie widzieli niczego, co znajdowałoby się kilkanaście centymetrów od ich oczu. Co chwila nawoływali siebie nawzajem.
- Jesteście wszyscy? Już niedaleko! Chyba widzę jakieś budynki... Matko, jaka ta mgła gęsta...
Po kilku minutach wyszli z obłoku, wdychając z ulgą na widok labiryntu szarych budowli.
- No, to pierwszy etap podróży za nami. Wypatrujcie najwyższego wieżowca. Pewnie będzie znacznie górował nad innymi blokami - oznajmił Jeremy. - Czemu się tak na mnie gapicie?
- Ja nie mogę... Jak to się stało? - parsknął Ulrich, patrząc na swoje odbicie w wybitej szybie.
Wyglądali zupełnie inaczej.
Po pierwsze: bardziej niż w Lyoko przypominali swoje prawdziwe postaci. Mieli naturalne rysy twarzy i gdyby nie stroje, pewnie uznaliby, że znajdują się na Ziemi, w wyjątkowo obskurnej dzielnicy ich miasta.
Aelita miała na sobie granatową pelerynę, fioletową tunikę, brązowe rybaczki i długie niebieskie rękawiczki. Na obu policzkach widniały pionowe kreski, biegnące od oczu i sięgające niemal podbródka. Różowe włosy zakryte były wielkim kapturem. Uśmiechnęła się, widząc, że posiada wielkie białe skrzydła przytwierdzone do pleców.
Yumi ubrana była w ciemnoczerwone kimono, przewiązane złotym pasem. Z tyłu, na plecach, schowane były jej dwa wachlarze. Dziewczyna wyciągnęła je i postanowiła trzymać je w pogotowiu, na wypadek ataku. Po lewej stronie twarzy miała średniej wielkości różowawe znamię w kształcie serca.
Ulrich zachował swój strój samuraja, jednak ubranie zmieniło barwę na ciemnozieloną, On również posiadał złoty pas, a jego szable były schowane w dwóch skrzyżowanych pochwach na plecach*. Kasztanowe włosy miał przewiązane szmaragdową wstążką, której końce powiewały za nim niczym szal.
Strój Odda był fioletowy: przewiązana w pasie tunika i wygodne legginsy. Chłopak zachował swoje atrybuty: wielkie, kocie uszy, łapy i długi ogon. Westchnął cicho,
- No, nie! Znowu ten idiotyczny kostium? - jęknął.
Stalowe ubranie Jeremiego wyglądało jak zbroja: na pozór metalowe, nie utrudniało chłopakowi ruchów. Zamiast suszarek jego dłonie zmieniły się w mechaniczne ręce robota, oprócz tego od nadgarstków po łokcie, na jego kostiumie umieszczone były kolorowe diody i przyciski. Okularnik zauważył, że jeśli wciśnie odpowiedni guzik, jego kończyny przekształcą się w przydatne urządzenia.
- Jest dla mnie nadzieja. Jeremy, wybawiłeś mnie od bycia jedynym klaunem w naszej grupie! - roześmiał się Odd, stukając palcem w zbroję przyjaciela.
Abigel jako jedyna nie podziwiała swojego nowego przebrania. Było jej wszystko jedno. Raz, może dwa, rzuciła okiem na swój wizerunek w stłuczonym szkle, przyglądając się uważnie jasnobłękitnym oczom i granatowym kwiatku wpiętym w ciemnokasztanowe włosy. Miała na sobie czarny golf i zwyczajne dżinsy. Poruszyła kruczymi skrzydłami u jej pleców - były ogromne, ich rozpiętość wynosiła zapewne cztery metry.
Yumi pociągnęła Ulricha za rękę i we dwoje podeszli do smutnej przyjaciółki.
- Strażniczki znajdą Ginę, zobaczysz - uśmiechnęła się Japonka. Węgierka skinęła głową bez przekonania, a wtedy czarnowłosa odeszła, patrząc na nią zatroskanym wzrokiem.
- Ta... wierzę w to - szepnęła, wodząc wzrokiem za Niemcem i jego przyjaciółką. 
Byli tacy szczęśliwi... a jednak smutni, stwierdziła w myślach, uważnie im się przyglądając. Wiedzą, że któreś z nich może z tej wyprawy nie wrócić. I wierzą, że obojgu się uda. 
Abigel usiadła na środku zakurzonej jezdni, przerzucając całą uwagę na szare budynki. Niektóre z nich miały naprawdę wymyślne kształty, jakby żywcem wyciągnięte z rysunków przedszkolaków na temat: "Moje miasto za 100 lat". Jednak  nie zdziwiła się, widząc blok w kształcie serca,  zbudowany z jakiegoś piaskowca, podtrzymujący się na kilkudziesięciu palach.
- Skoro mogą dosłownie wszystko, dlaczego zważają na prawa fizyki? - pomyślała na głos.
- Hę? To, hm, zastanawiające - odparł Jeremy, stojący najbliżej. Wzruszył ramionami. - Może po prostu tak lubią? Przecież kiedyś mieli kontakty z Ziemią, wiedzą, jak tam jest.
- Nie wydaje mi się - Abigel zmrużyła powieki. Okularnik jednak dołączył już do Sary i goniącego ją po jezdni Odda, biegnącego na czterech łapach.
- Oberwiesz za słodkiego kiciusia! - krzyczał Della Robbia.
Abigel uśmiechnęła się pod nosem.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heloł :)

Z racji, że Nowy Rok zbliża się naprawdę Wielkimi krokami,Na 2015 życzę Wam, Drodzy LyokoFani:samych siódemek w szkołach,łatwego dostępu do opuszczonej fabryki,powodzenia z Superkomputerem ;),dostania się do Kadic (uczcie się francuskiego! XD)spotkania z Aelitą i resztą paczki,spełnienia najskrytszych marzeń.Niech X.A.N.A. ma się na baczności!Do zobaczenia w Lyoko!

White Raven ~ Lavionia

sobota, 27 grudnia 2014

#33 W paszczy lwa

Istnieją rzeczy, które noszą w sobie okruchy Wszechświatów.

Można sobie wmawiać, że istnieje droga do Kraju Oszustów - bo czym innym jest Iluzjon?
Można też zaryzykować i urzeczywistnić to, czego inni się obawiają. Bo rzeczywiście, jedyna prawdziwa droga do Iluzjonu rzeczywiście istnieje - ale nie tutaj.

Młoda Węgierka, znajdująca się właśnie w wewnętrznym Wszechświecie, gdzieś we wnętrzu wielkiego wirtualnego potwora, zdawała się dobrze o tym wiedzieć, umykając przed przyjaciółmi. W rzeczywistości nawet o tym nie pomyślała.
"To się wkopałam" - przemknęło jej przez myśl, gdy przemierzała wody bliźniaczego Cyfrowego Morza. "Szkoda, że nie mam dodatkowego kanistra z wirtualnym paliwem" - dodała, patrząc na wskaźnik energii. Miała nadzieję, że nie przyjdzie jej zginąć w tym dziwnym świecie, gdzie wszystko było tak nierzeczywiste i zakłamane. "Cholera" - zaklęła nagle w myślach, prawie przyciskając nos do przedniej szyby. "Po trzykroć... cholera...".
Gdzieś na horyzoncie ujrzała małą smugę, która wyraźnie zbliżała się do niej z niesamowitą prędkością. "Nie mówcie, że to William!". Nieznajoma kapsuła różniła się jednak od tych używanych przez X.A.N.Ę - po pierwsze, była niezwykle różowa. Po drugie... Gina zmrużyła oczy z niedowierzaniem.
W pojeździe znajdowała się Strażniczka.

Kobieta zbliżyła swoją machinę do kapsuły Giny, wyciągając ku niej metalowe macki, które owinęły się wokół pojazdu. Dziewczyna uniosła się w fotelu, by ujrzeć cokolwiek zza grubego, stalowego węża zasłaniającego jej przednią szybę. Coś we wnętrzu kabiny zatrzeszczało i z głośnika odezwał się radosny głos.
- No, kochaniutka, widzę, że się, delikatnie mówiąc, zagubiłaś? - zaszczebiotała Strażniczka do mikrofonu. - Nie martw się, złotko, już cię doprowadzam do Zielonej Kuli. Poczekasz sobie na przyjaciół. Tam byłaś przydzielona, prawda?
- No... - Gina zawahała się. - Tak, proszę pani.
- Mów mi Arkadia - kobieta roześmiała się. - Całe szczęście, że byłam w pobliżu. Widzisz? Co za zbieg okoliczności. My, Iluzjoniści, zawsze...
- Przepraszam, może się mylę, ale wydaje mi się, że pani...
- Zmieniamy imiona, droga...
- Jestem Gina.
- Droga Gino. Jak już wspomniałam, my, Iluzjoniści, jesteśmy pod ciągłym ostrzałem...
"Ona chyba nie gadała tak, gdy Yumi u niej była" - pomyślała Gina, wygodniej rozsiadając się w kapsule. Starała się nie zwracać uwagi na szczebiot Arkadii, rozmyślając nad reakcją przyjaciół na jej nieobecność. "Pewnie się zamartwiają". Miała nadzieję, że szybko powróci do swojego oddziału, by powiedzieć im o drugim, wygodniejszym przejściu do Iluzjonu. Ukołysana miarowym dudnieniem silnika Iluzjonistki, zapadła w wirtualny półsen.
- Droga Gino, kochaniutka, zadałam ci pytanie! - głos kobiety wyrwał ją z letargu.
- Przepraszam - dziewczyna potarła powieki. - Nie dosłyszałam.
- Pewnie jesteś zmęczona po podróży... - powiedziała Iluzjonistka ze zrozumieniem. - Już dobrze, zbliżamy się do naszej Kuli. Pytałam cię, czy nie widziałaś czegoś... niezwykłego po drodze. Wiesz, przeciwnicy zapewne zechcą nas zaatakować, gdy będziemy niemal pewne, że nic nam nie grozi.
- Ach... no, w sumie, było coś... dziwnego - przyznała Gina z wahaniem. "Dostałam się tu przez paszczę wielkiego stwora", chciała powiedzieć, jednak coś ją powstrzymało. - Nie mam pojęcia, jak się tu znalazłam. Jeremy mówił nam, że Iluzjon jest pod Cyfrowym Morzem, a przecież jesteśmy już niedaleko Zielonej Kuli. To naprawdę dziwne.
- Nie mam pojęcia, jak tu trafiłaś - wyznała Arkadia pogodnie. - Ale dobrze, że jesteś. Nie wiem, co byśmy zrobili, gdybyś zagubiła się w Internecie.
Gina jednak już jej nie słuchała, wpatrzona w trzy wielkie, metalowe kule, przypominające Lyoko. "Niebieska, Zielona i Srebrna, zgadza się" - przemknęło jej przez myśl. "I pomyśleć, że szukałam ich tyle czasu, a teraz...".
- Hej, gdzie lecimy? - zapytała, gdy kapsuła nagle skręciła i popłynęła w kierunku metalowej budowli. - Zielona Kula jest...
- Ach, muszę coś zobaczyć - mruknęła Strażniczka i dodała: - Zaraz wracamy do Puszczy. Daj mi kilka minutek!
W parę sekund rozwinęła niezłą prędkość, nadal zbliżając się do srebrnego świata.
- Niech pani skręca! - pisnęła Gina, ze strachem wyglądając przez szybę.
Zamiast wyhamować i skręcić przed gładką ścianą kuli, złączone kapsuły niczym dwa pociski poszybowały w jej stronę. Dziewczyna zacisnęła powieki i zakryła dłońmi wirtualną twarz. Błysnęło oślepiające światło, a gdy Gina zdobyła się na otwarcie oczu, ujrzała pod sobą na wpół zawalone, szare budynki, ciągnące się aż po horyzont.
- Metropolia, szczątki dawnej kultury i historii Iluzjonistów - oznajmiła Arkadia pozbawionym emocji głosem. Nastolatka zdziwiła się, widząc, że miasto wygląda, jakby zostało zbudowane na Ziemi, a nie w wirtualnym świecie. Było zaskakująco prawdziwe. - Teraz więzienie dla moich rodaków i siedziba knowań Zarządu. No i nasz ostatni przystanek.
Gina dopiero teraz spostrzegła, że z każdą chwilą tracą wysokość - szybowały teraz tuż nad dachami bloków, zbliżając się do solidnego, ogromnego budynku znajdującego się kilkaset metrów przed nimi.
Więzienie
Litery były wyblakłe, jednak dziewczyna bez trudu odczytała napis koloru zakrzepłej krwi. Dopiero teraz dostrzegła kraty w oknach budynków i zamarła z wrażenia. 
Rzeczywiście, całe to miasto było Więzieniem.
Kobieta wylądowała na dziedzińcu przed ogromnym budynkiem i wysiadła ze swojej kapsuły. Gina nie poruszyła się, sparaliżowana nagłym strachem. Widząc jej wahanie, Strażniczka przymknęła powieki i uniosła ramiona, podrywając oba pojazdy siłą woli i wznosząc je na wysokość szóstego  piętra. Gdy zacisnęła pięści, okna kapsuły Giny pękły, jakby pod naporem ogromnej,  niewidzialnej ręki, ściany pojazdu wygięły się, prawie miażdżąc znajdującą się w środku nastolatkę. Szybkim ruchem ręki kobieta rozerwała kapsułę na dwie połowy. Gina zaczęła spadać, zduszając pisk i nagle poczuła, że zatrzymuje się w powietrzu. Strażniczka wykorzystała telekinezę, by wywabić ją na zewnątrz i zawiesiła ją w pustce na wysokości pięciu metrów.
- Teraz roztrzaskałaś się o ziemię - powiedziała kobieta. - A ja idę zameldować Zarządowi, że tu jesteś.
Zagwizdała cicho, a zza zakrętów wyskoczyło łącznie kilkunastu umundurowanych Iluzjonistów i ustawiło się wokół wiszącej w powietrzu wstrząśniętej dziewczyny. Wtedy Strażniczka wykonała nieznaczny ruch ręką, a Węgierka upadła w ramiona jednego z żołnierzy. Mimochodem spostrzegła, że jego oczy są wielkie i fiołkowe, ale puste, niczym u marionetki. Zadrżała.
- Upadłaś i roztrzaskałaś się o ziemię, pamiętaj - Ginie wydawało się, że Arkadia bredzi od rzeczy.

W trakcie marszu dziewczyna odwróciła się kilka razy, ciągnięta przez Iluzjonistów. Spostrzegła mroczną postać, rozmawiającą ze Strażniczką. "To moja wyobraźnia" - potrząsnęła głową, próbując pozbyć się wizerunku sylwetki Williama, stojącego kilkanaście metrów od niej.

~~~~~
Powrót - niezbyt widowiskowy, ale zawsze powrót. Zmieniłam nazwę użytkownika, ale fabuła pozostanie bez zmian.
No, dobra, inaczej:
Zaktualizuję zakładkę z rozdziałami: ten rozdział rozpoczął nową serię, wydarzenia będą rozgrywały się w trzech kulach, siedzibie Zarządu i w Kadic. Lyoko też pojawi się parę razy, nie martwcie się xD
Do zobaczenia, mam nadzieję, że jeszcze mnie pamiętacie ;)
~~WhiteRaven, czyli Lavionia