piątek, 25 kwietnia 2014

Część 13: Kolejne?

Perspektywa Yumi:

Od przybycia Williama moja klasa nie wzbogaciła się o nowych uczniów. Przyzwyczailiśmy się do naszego obecnego składu i, prawdę mówiąc, nie sądzę, aby ktokolwiek chciał to zmieniać.
Nie, żebym była jakoś wyjątkowo przywiązana do mojej klasy - od początku patrzyli na mnie jak na odludka, nie zadawali się ze mną. Mimo, że często pracowaliśmy w grupie, nikt z mojego rocznika, oprócz Williama, nie zdołał się ze mną zaprzyjaźnić. Pewnie po części dla tego, że mnie nie znają. Ale nie tylko.
Zdaję obie sprawę, jak na mnie patrzą, gdy gadam z Ulrichem. Przecież on jest od niej młodszy! Podobnie jest z Aelitą, Jeremy'm i Oddem.  Do Sary nic nie mają, bo zniknęła szybciej, niż zdążyli ją zauważyć.
Nikt się nie spodziewał, że ktoś postanowi dołączyć.
- Przywitajcie Abigel! Od teraz będzie chodzić do waszej klasy. Przyjmijcie ją ciepło, jeszcze nie ma tu żadnych znajomych. Słabo zna język, jest Wegierką... jej siostra, Gina, zacznie naukę w Kadic w klasie niżej. *
Nikt nic nie powiedział, ale wszyscy wiedzieli, że ów Gina zajmie miejsce Sary. Sobowtór Aelity postanowił, że w Lyoko może być bardziej przydatny, niż na Ziemi. Poza tym wirtualny świat chyba bardziej odpowiada jej przekształconej, zmodyfikowanej przez XANĘ, części.
A co z jej rodziną tutaj? Jeremiemu udało się wyczyścić pamięć jej matki i brata, dzięki czemu nie martwili się zbytnio jej stratą. W szkole uznana jest za martwą - uznaliśmy, że to jedyne wyjście, bo po ostatnich wpadkach z klonami nie sądzę, by ktoś wpadł na taki pomysł. Praktycznie nikt jej nie znał, więc opłakiwanie jej nie trwało długo. Trzymamy się wersji, że wybrała się na wycieczkę i utonęła.
Wszyscy otwartymi oczami gapili się na Abigel. Dziewczyna miała kasztanowe włosy i chłodne, szare oczy. Nie wyglądała na choć trochę nieśmiałą, ani wstrząśniętą nagłą zmianą otoczenia. Wyglądała na obojętną i jak najbardziej rozeznaną w sytuacji.
- Musiała tak długo zmieniać szkoły, że zaczęło jej się to nudzić - szepnął do mnie William.
- Albo wiele razy się przeprowadzać - zgodziłam się z przyjacielem. - Ale zamieszka w internacie, więc zostaje na stałe.
Uważnie przyjrzeliśmy się "nowej". Oprócz długich, kręconych włosów,  była posiadaczką wyjątkowo długich nóg, co czyniło ją wysoką jak na swój wiek. Na pierwszy dzień nauki przyszła ubrana w długi, szary sweter i czarne legginsy. W dodatku nosiła okulary w grubych, ciemnoczerwonych  oprawkach. Abigel równie wytrwale przyglądała się nam, jak my jej. W jej oczach nie było ani grama strachu. Wyglądała na osobę inteligentną, ale tą cechę będę w stanie stwierdzić, gdy dostatecznie ją poznam. Dziewczyna przetoczyła spojrzeniem po klasie, aż jej spojrzenie zatrzymało się na mnie. Przez chwilę mierzyłyśmy się wzrokiem. Czułam, że Abigel testuje moją wytrzymałość, a ja nie zamierzałam pokazać jej, że jestem słaba.
- Abigel, usiądź w ostatniej ławce, za Yumi i Williamem - poleciła pani Hertz i zabrała się do prowadzenia lekcji.
------
Perspektywa Odda:

Gina miała krótkie ciemnobrązowe włosy i przenikliwe, szare oczy. Skrzyżowała ramiona i patrzyła na nas wyzywającym wzrokiem, aż przeszły mnie dreszcze. Ta dziewczyna rzuca nam po prostu wyzwanie! Nie boi się niczego, wydaje mi się, że nawet przejmie pozycję lidera w naszej klasie. Jedyne, co mnie naprawdę martwi, to relacja między nią a Sissi. Boję się, że może nie być ciekawie. W razie czego może uda mi się uratować sytuację.
- Ej, Ulrich - syknąłem do przyjaciela. - Daję im dwa dni na kłótnię, co ty na to?
- Im? - zdziwił się Ulrich.
- Hej, jesteś tu jeszcze? Nowa przyjechała.
- Nowa? Znowu? - Niemiec zdziwił się jeszcze bardziej. Wtedy jego wzrok padł na Ginę. Wytrzeszczył oczy ze zdumienia.
- No, co o niej sądzisz?
- Ech, wiesz, Odd...
- Wiem, nie wiem, co za różnica, prawda? A może rozwiniesz swoją wypowiedź? - nie chcę być złośliwy, ale, trzeba to w końcu przyznać, czasem nie mam do niego cierpliwości.
- Będziemy mieli kłopoty, jak się nie zamkniesz - warknął.
- No co? - wzruszyłem ramionami. - Dziwnie nerwowy się zrobiłeś.
Ulrich przewrócił oczami.
- Chodzi o Yumi? - domyśliłem się. Zawsze, jeśli chodzi o nią, robi się dziwnie nieśmiały. Słabo ukrywa uczucia.
- Nie! - oburzył się.
Pani Meyer odchrząknęła znacząco.
- Gina ma siostrę w klasie wyżej. Mam nadzieję, że się z nimi zapoznacie.
-------------------
Perspektywa Aelity:

- Nieźle, naprawdę nieźle - mruczała Sara z ekranu superkomputera po wysłuchaniu "najświeższych newsów". - Mogło być lepiej, ale i tak...
- Zaraz, nie rozumiem - odezwał się Odd. - Co cię obchodzą jakieś tam nowe uczennice Kadic?
Sara wzruszyła cyfrowymi ramionami.
- Niedługo zrozumiesz - uśmiechnęła się. - Przeszukałam szkolną bazę danych, aż dotarłam do informacji o tych dziewczynach. Zwiedziły kawał świata.
- Kiedy to zrobiłaś? Przecież dopiero opowiedzieliśmy ci o nich... - nie rozumiał blondyn.
- Odd, nie rozumiesz? - włączyłam się do rozmowy. - No tak, możesz tego nie wiedzieć. Sara ma teraz dostęp do superkomputera i do każdej informacji w Internecie. Sprawdza informacje w kilka sekund.
- OK, ale co one mają wspólnego z Kartaginą i Poskromionymi? - zaciekawił się Ulrich.
- Wiele - Sara zmarszczyła brwi. - Szczególnie Gina może dużo wiedzieć. Kilka razy zainteresowała się nią nawet policja. Jakby czegoś szukała. I to "coś" nigdy nie mieściło się w obrębie miasta i okolic. Szuka w laskach, puszczach... parę razy próbowała się przedrzeć do baz wojskowych. Cztery na siedem prób były udane. Ale nigdy nie znalazła tego, czego szukała. Kiedyś w miejscu, w którym ją znaleźli, odkryli jakiś dość stary napis na jednej ze skał. Mianowicie: Kartagina musi zginąć. To chyba o czymś świadczy, prawda?
Zgodziliśmy się z nią.
- Dobra - Jeremy zwrócił się do nas - Zbierajmy się. Mamy teraz wf.
- Jeremy na wuefie? - zdziwił się Odd.
- Tak, a co? Przeszkadza ci moja obecność?
Jako jedyna zostałam w sali  superkomputerze.
- Dogonię was później - odpowiedziałam na spojrzenie Yumi.
Japonka kiwnęła głową.
Podeszłam do monitora.
- Saro?
- Tak, Aelita? - usłyszałam spokojny głos dziewczyny.
Zmieszałam się.
- Wiesz, jeśli chodzi o to, że jesteśmy podobne...
- Rozumiem - Sara odchrząknęła. - Wyszło, jak wyszło. A ja chcę tylko wam pomóc.
- Czasem myślę, że  zostałaś tam tylko dlatego, że nie mogłaś znieść, że, no wiesz... jesteś moim sobowtórem...
Sara skrzywiła się.
- Przestań. Do życia już mnie nie wrócisz! - zaśmiała się. - Poza tym, podoba mi się tutaj. A jak zechcę na chwilę wrócić, to o to poproszę. Tutaj mogę o wiele więcej, niż na Ziemi.
- Nie mogę przyznać ci racji.
Sara machnęła ręką. Nie wyglądała na niezadowoloną, ale nie uśmiechała się. Wiem, że tęskni za tym światem.
- Aelita! Idź lepiej do szkoły i nie marudź. Zastanów się: zwrócilibyście na mnie uwagę, gdybym miała ciemniejsze i dłuższe włosy, inne oczy, gdybym była wyższa i, no nie wiem, bardziej uśmiechnięta?! Dane, które posiadam, a które wam się przydadzą, zostałyby bezpowrotnie zniszczone. A tak do czegoś się przydam - wiem, że mówiła szczerze. Na swój sposób była dorosła, chociaż, tak jak ja, miała niewinną, dziecięcą twarz. Mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy, tutaj, w tym świecie.
- A co z tą Giną i Abigel? - spytałam, by zmienić temat.
- Przyprowadźcie je tutaj. Przydadzą nam się dodatkowe ręce do pracy.
- Nie o to chodzi - pokręciłam głową. - Już i tak nie mieścimy się w skanerach, chodzimy na tury. Gdy zobaczą fabrykę, zechcą poznać Lyoko, stać się Wojownikami. To nie ma sensu. Za dużo nas.**
- Tym razem się z tobą zgodzę - dziewczyna uśmiechnęła się słabo. - Rozegramy to inaczej. Tylko... uważajcie na Ginę. Ma talent do włamań, nie wiadomo, do czego jeszcze. Pójdzie za wami, jak zacznie coś podejrzewać.
----------------------
Perspektywa Ulricha:

Nie mogłem dłużej zwlekać, Yumi traciła cierpliwość. Nie mam jej tego za złe, starała się być wyrozumiała. Jednak co jakiś czas niespokojnie patrzyła w moją stronę. Wręcz domagała się wyjaśnień.
Wieczorem próbowałem trochę to wszystko poukładać. Właściwie, dlaczego nie chcę z nią gadać? Starałem się wymieniać wszystko, co przyjdzie mi do głowy. Po raz pierwszy przydał mi się mój zeszyt.  Zgoda, czasem go wertuję, ale niezbyt często. Boję się wspomnień. Dobra, źle powiedziane: boję się własnej głupoty. A ta jest ogromna.

Do klasy Yumi dołączył William. 
Chłopak ma ciemne włosy, nie jest zbyt inteligentny, wyrzucili go ze szkoły za rozwieszanie listów miłosnych. Zdaje mi się, że Yumi go lubi. Dziwnie się czuję. To... zazdrość?

Kadic, po wakacjach.
Od rana chciała mi coś powiedzieć. Nie wiem, dlaczego, ale strasznie obawiałem się jej słów. Chyba miałem rację: ona chce, żebyśmy zostali TYLKO PRZYJACIÓŁMI. Wiedziałem, że przy niej nie mogę się rozkleić, więc starałem się udawać, że cała sprawa w ogóle mnie nie interesuje. Nie wierzę, że dała się na to nabrać.

William został opętany przez X.A.N.Ę. Wiem, że to niezbyt dobrze, ale, mimo poczucia, że możemy stracić go na zawsze, poczułem ulgę. Wiem także, że nie mam prawa tak się czuć.

Ojciec grozi, że jeśli na koniec roku nie otrzymam przyzwoitych ocen, wyśle mnie do innej, chyba wojskowej, szkoły. Jak tak dalej pójdzie, nauka zajmie mi tyle czasu, że nie będę miał czasu na walki w Lyoko i w Korze, a tych przybywa... Muszę na chwilę oderwać się od przyjaciół, nawet od Odda, nawet od Yumi. Robię to dla ich dobra, jak mi się nie uda, może będą czuli się lepiej... Oni tego nie wiedzą. Ona tego nie wie.

Tak, moja głupota była bardo, bardzo ogromna. Wstydzę się tamtych uczuć.
Moje rozmyślania nad tą żenadą przerwał dzwoniący telefon. Serce zabiło mi szybciej.
- Yumi?
-------------------
* Dawno temu czytałam pewną książkę: "Tajemnicę Abigel" (nie pamiętam autorki, chyba Marta Szabo, ale na pewno pisane inaczej). Imiona nowych postaci pochodzą właśnie z tej powieści.
** Zgadzam się z Aelitą, nieco przesadzam z postaciami. Mam pewien pomysł co do Giny i Abigel, ale nie będę się o nich rozpisywać. Będą mi potrzebne do kilku części.

No, tak, część 13 skończona. Nie wyszła tak, jak miała wyjść, ale cóż na to poradzę: nie umiem pisać o uczuciach. W kolejnych częściach postaram się poprawić.

niedziela, 20 kwietnia 2014

Część 12: Projekt: Kartagina

Perspektywa Yumi:

W życiu nie spodziewałabym się, że takk prędko dojdę do siebie po tej całej aferze z Cortexem i w ogóle... A jednak z dnia na dzień po prostu o tym zapomniałam. I sądząc po wyrazie twarzy reszty paczki,  gdy odczytaliśmy dane przesłane z Lyoko, chyba nie jestem sama.
Naprawdę wierzyłam, że to już koniec. Koniec tego całego szaleństwa, dziwnych podróży w przeszłość, zwariowanej rodziny Hopperów... Gdy teraz o tym myślę, dreszcze przechodzą mi po plecach. To jak zwariowana gra komputerowa, tylko taka... naprawdę.
Rozumiem Sarę. Cóż, przyznam, że ta historia jest dość dziwna i w ogóle, ale... nie. Jeśli chodzi o X.A.N.Ę, dawno przestałam się dziwić. Od pierwszej walki z Ulrichem wiedziałam, że dzieje się coś dziwnego, a ja MUSZĘ brać w tym udział. A gdy znalazłam się w Lyoko...
Z Sarą jest inaczej. Poszła tam z własnej woli, choć wiedziała, że prawda bywa okrutna. Ja też wiele razy stawałam przed różnymi wyborami. Nie zawsze robiłam to, co kazało mi serce. Czasem musiałam odpocząć, wyłączyć się. Sara nie chce, by ktokolwiek jej przeszkadzał. Musi być silna.
Reszta grupy została w fabryce, by analizować otrzymane dane. Z tego, co wiem, Sara była kiedyś prawdziwym człowiekiem. Została osierocona w młodym wieku, nie zapamiętała rodziny. W dodatku X.A.N.A. zadbał, by straciła resztę wspomnień i zmienił część jej kodu DNA. To znaczy, że XANA ma dostęp do jej umysłu.  Więcej nie wiemy.
- Jak myślisz, co z nią zrobimy? - zapytał Ulrich przerywając moje rozmyślania. Mój przyjaciel utkwił wzrok w ziemi. Od jakiegoś czasu nie patrzył mi w oczy. To dziwne.  Zmarszczyłam brwi.
- Z Sarą? Od jakiego czasu decydujemy o jej życiu?  Zrobi, co zechce, byle nie wygadała się Delmasowi. Wie już wszystko, zna prawdę.  Chyba o to jej chodziło, co nie?
Ulrich nie odpowiedział.  Przez chwilę szliśmy w milczeniu, potem cisza stała się nie do wytrzymania. Kiedyś nie musiałam podtrzymywać rozmowy. Co się dzieje?
- Ulrich... wiesz, to głupie pytanie, ale... czy wszystko gra?
Chłopak spojrzał na mnie pytająco.
- No wiesz... kiedyś mogliśmy ze sobą rozmawiać godzinami, a teraz...
- Wszystko jest w porządku-  przerwał mi. Na nieszczęście doszliśmy już do gmachu szkoły. Chciał się pożegnać, ale ja postanowiłam dowiedzieć się prawdy.
- Nie, Ulrich, nie jest. Może powiesz wreszcie, o co chodzi, a nie, że raz jesteśmy przyjaciółmi, a raz nieznajomymi. Mam tego dość!  Nie wiem, kiedy akurat jesteś w dobrym humorze, a kiedy zamierzasz traktować mnie jak jakąś... jak jakąś ścierę! Słuchasz mnie jeszcze?!  - wybuchłam. Ulrich patrzył na mnie ze zdumieniem.
- No tak, mogłam się tego spodziewać.
Ze złością obróciłam się na pięcie.
- Gdzie idziesz?  - zdziwił się Ulrich.
- Jak to, gdzie  - do fabryki! Skoro nie chcesz ze mną gadać, to czemu ja mam podtrzymywać rozmowę. Jestem pewna, że tamtym trzeba pomóc.
- Masz rację, Yumi- odparł po chwili. - Ale przecież sami dadzą sobie radę.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytałam ostrożnie.
- Nic- odparł i wzruszył ramionami. -Po prostu sądzę, że sami doskonale sobie poradzą bez twoich fochów.
- Moich fochów?   - oburzyłam się.  - To ty co chwila nie chcesz ze mną gadać...
Młody Niemiec uśmiechnął się pod nosem.
- Ale to ty wrzeszczysz na mnie przez pięć minut. Ciszej się nie da? Ludzie się gapią.
Przewróciłam oczami i zmarszczyłam brwi.
- To może lepiej poszukajmy Sary? I tak nie opłaca się wracać na lekcje przed obiadem - zaproponował.
- Zgoda-  powiedziałam po chwili namysłu.  - Ale to ty tłumaczysz się przed panią Hertz.
Stern uśmiechnął się.
...
Perspektywa Ulricha:

- Powiesz mi wreszcie, o co chodzi?
Męczyła mnie tak od kilku minut. To było denerwujące.  Ale, znając Yumi, tak szybko się nie podda. W końcu dowie się prawdy,  i... będzie pytać dalej, bo nie uwierzy mi.
Co mam jej powiedzieć?  Że chcę o niej zapomnieć?! Że nie odpowiada mi rola  'przyjaciela'? I tak ją zranię. Już i tak ma pewnie dość zmartwień przez całą tą sytuację.
- Najpierw znajdźmy Sarę  - powtarzam do znudzenia. Czy to odnosi jakiś sukces? Nie.
- Ulrich... - zaczyna znowu.
- Pogadamy później, OK? I tak tego nie zrozumiesz. Sam tego nie rozumiem  - dodaję ciszej i spoglądam na nią z ukosa.
Yumi jest bardzo ładna- ma krótkie, krucze włosy, nosi czarne ubrania, a mimo to jest zabawna i przyjacielska. Jakby zgodnie z zasadą: Nie oceniaj książki po okładce.  Jest dla mnie bardzo ważna.
Nie wygląda na zadowoloną, ale widzę, że przyjmuje do wiadomości mój wybór. Ufa mi.
Nagle słyszę mój dzwonek telefonu. To Jeremy.

- Ulrich? Jest z tobą Yumi? Sara jest w fabryce, zamierza zostać w Lyoko. Chodźcie tu, tylko szybko!

- Co jest? - pyta Yumi.
- Sara idzie do Lyoko, pospiesz się!
...
Perspektywa Aelity:

Sara już nie wyglądała na zagubioną. Była pewna swojego wyboru.
- Ale przecież... Saro, musisz wracać do szkoły!  Co powiedzą na to twoi  rodzice?
- Macie przecież sławny Powrót do Przeszłości. A Pierwszy Poskromiony wyjawi mi, jak go użyć.  - dziewczyna zacisnęła pięści.  Ma X.A.N.Ę .po swojej stronie, więc co będzie, jak nasz odwieczny wróg pomoże jej dostać się do Lyoko? Chociaż przyznaję, byłoby ciekawie. Ale i niebezpiecznie. Bez ryzyka nie ma zabawy. To chyba słowa Odda. A tak właściwie, co robi Odd?
Blondyn siedział po turecku koło superkomputera i dziwnym wzrokiem wpatrywał się w Sarę. Chyba na dobre zapomniał o Samancie.
Samantha wyjechała kilka dni temu. Nawet nie pożegnała się z Oddem, który przez resztę tego dnia nie tknął nawet ani jednego rogalika. Może przekonał się, że ich smak niekoniecznie przyciąga tłumy do stołówki?  Bądź co bądź następnego dnia widocznie pogodził się ze stratą.
- Saro... ale dlaczego zamierzasz zostać w Kartaginie? To głupie. A skoro X.A.N.A...
- X.A.N.A. nie istnieje - przerwała mu Sara.
Tym razem zdziwili się wszyscy.
- Wiecie... - moja kopia odgarnęła kosmyk rudo - różowych włosów za ucho. - Mam kontakt z każdą poskromioną częścią systemu... to dzięki twojej matce, Aelita...
Spojrzałam na nią podejrzliwie. Wiem, że moja matka żyje i widać ma się dobrze, tylko dlaczego nie zaufała mnie, a jakiemuś człowieko - programowi?
- Twoja mama tylko przesyła mi dane... Usunęła ostatnie ślady po X.A.N.I.E. z kompa Tyrona, ale zauważyła program szpiegowski. Wiedziała, że Tyron nie pozwoli jej na kontynuowanie swoich działań, więc pracowała sama, używając tych programów, które zapamiętała, pracując z Franzem Hopperem. Skonfigurowała program szpiegowski. Teraz tropi X.A.N.Ę. A raczej jego szczątki. Odnalazła fragmenty zmontowane przez twojego ojca, Aelito... To właśnie Poskromieni... został jeszcze ostatni zawirusowany komputer, niedaleko w sieci... Twoja matka zapewni nam bezpieczny dostęp do niego. Damy radę - Sara patrzyła mi w oczy. Podczas tego monologu zniknęły ostatnie szczątki jej bezradności. Yumi i Ulrich, którzy usłyszeli jedynie ostatnią część, w milczeniu pokiwali głowami.
- To znaczy, że jest jeszcze jedno Lyoko? Super... - rozmarzył się Odd.
- Żadne Lyoko - uśmiechnęła się Sara. - Kartagina.
- Zaraz zaraz, ty nie mówisz chyba... - Yumi skojarzyła fakty. Mnie też się udało.
Tak, dokładnie. Gdzieś na świecie jest niedokończony, niebezpieczny komputer kwantowy powiązany z Kartaginą - dokładniej Projektem Kartaginą. Miejscem pracy mojego ojca. A także miejscem pracy jego prześladowców.
- To jak? - Jeremy zmarszczył brwi.
- Wchodzę w to - powiedział Odd i wyciągnął rękę.
Czyli wychodzi na to, że Wojownicy Lyoko powrócili. Znowu.

-------------------------------------------------------
Najdłuższy post, jaki napisałam (Uff, trochę mi to zajęło)
A tak na marginesie:
Z okazji Świąt Wielkanocnych
życzę Wam
wszystkiego NAJLEPSZEGO:
- jajka smacznego
-królika czekoladowego
- śmigusa mokrego...
WESOŁYCH ŚWIĄT!


poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Część 11:Powinnam?

Perspektywa Sary:

Znaleźli mnie półprzytomną na dnie skanera. Oddychałam ciężko, byłam straszliwie zmęczona. I to dziwne uczucie... jakbym nie mogła istnieć. Przecież nie jestem człowiekiem. Lepiej - teoretycznie w ogóle nie powinno mnie być! Więc to, że niebawem zniknę, jest kwestią zaledwie paru chwil, dni, może godzin, w najlepszym przypadku kilku tygodni. Słowem, nie zostało mi zbyt wiele czasu.
Zebrałam wszystkie siły i i zmusiłam się do wstania. Patrzyło na mnie kilka par oczu. Bezlitośnie wlepiali we mnie swój wzrok, jakby nie mogli się nadziwić, że jeszcze tu jestem. Że jestem człowiekiem, nie programem. Że nie jestem X.A.N.Ą.
- Możesz wstać? Potrzebujesz pomocy? - mój pierwowzór wyciągnął ku mnie dłoń. Aelita uśmiechnęła się smutno. Wiedziałam, że było jej przykro. Wszystkim jest przykro. Martwią się, nie mogą nic dla mnie zrobić, a jednocześnie czują ulgę, że nie muszą. Nawet nie potrzebują mnie do walk w Lyoko. Ataków X.A.N.Y. nie będzie. Raczej o tym wiedzą.
- Poradzę sobie sama - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
Nie jestem człowiekiem - pomyślałam. Nie - ludzie nie znają uczuć, nie znają bólu. X.A.N.A nigdy nie zaznał zmęczenia, więc dlaczego ja nie mogę wstać?
Logiczne więc, że, dosłownie, wyłączyłam się.
Bez uczuć.
Bez żalu.
Bez bólu.
Wybiegłam z fabryki. Jedna z kamer wolno obróciła się w moją stronę. Wiedziałam, że to ten cały Einstein i jego banda... A jednak nie pobiegli za mną. Chwała im za to, dłużej  nie zniosłabym ich zaciekawionych, zmartwionych spojrzeń.
Usiadłam na murku przed szkołą.
Powinnam walczyć z nimi?
Udawać człowieka?
Założyć, że ta "moja" część przeważa nad częścią pierwowzoru i starać się żyć tak, żeby nie mieć z Aelitą nic wspólnego?
A może postawić na "nie moją" część i żyć jako program?
Z długiej listy moich pozostawionych bez odpowiedzi pytań jedno jest najważniejsze:
Zostać tutaj, czy walczyć w Lyoko?
Znam odpowiedź.
I chociaż powinnam być już na lekcjach, idę do fabryki. Nikt nie będzie za mną tęsknił.

sobota, 12 kwietnia 2014

Część 9: Lyoko

Sara jako jedyna nie weszła do sali. Historyczka popatrzyła zdziwionym wzrokiem po klasie. Przyjaciele pełni byli najgorszych przeczuć - zaczynali żałować, że przedwcześnie wyjawili nowej swoją tajemnicę. Ulrich dyskretnie przesłał SMS-a do Yumi.
Kiedy ostatnio widziałaś Sarę?
Nie wiem... przed lekcją? Wydawało mi się, że Sissi czegoś od niej chciała.
- Odd - szepnął Ulrich. Włoch spojrzał na niego podejrzliwie.
- Wiesz, gdzie jest Sara?
- Nie - Ulrich zamyślił się. - Ale Sissi powinna wiedzieć.
- No to masz przechlapane, Ulrich - powiedziała Aelita, która przed chwilą odwróciła się w stronę chłopaków.
- Co? Dlaczego ja?
Odd wzruszył ramionami.
- Nie marudź, Ulrich. Kiedyś musiała nadejść twoja kolej rozmowy z Sissi.
- No tak, tylko, że ta "moja kolej", jest za każdym razem, prawda, Odd?
- Nie zamierzam więcej ci odpowadać.
- Odd!
- No co? Lekcja jest - blondyn ponownie wzruszył ramionami i udał zainteresowanie jakimś przestarzałym wydarzeniem z historii Francji.
- Dasz radę, Ulrich - pocieszyła go Aelita.
Chłopak westchnął. Miał nadzieję, że ta chwila nigdy nie nadejdzie, a tu proszę...
- Sissi? - syknął ostrożnie.
- Tak, Ulrich? - Elizabeth przesłała mu jeden z jej "słodkich" uśmieszków.
- Wiesz, yyy... widziałaś gdzieś może Sarę? Nową - Ulrich zaczął się plątać. - rude włosy, zielone oczy, dołączyła niedawno...
- Tak, wiem, którą - zniecierpliwiła się Delmas. Chociaż może wynikało to z faktu, że pytał o Sarę. Ulrich nie zamierzał teraz się nad tym zastanawiać.
- Stern, Delmas, widzę, że jesteście bardzo zainteresowani tematem - odezwała się nauczycielka lodowatym tonem.
Odd postanowił uratować sytuację.
- Widzi pani, to TAK INTERESUJĄCE, że jakże FASCYNUJĄCĄ kartkówkę z tego tematu, jakże CHĘTNIE napiszę dwa razy, no, chyba, że pani pozwoli mi CZTERY razy podejść do tematu, ewentualnie SIEDEM, gdyż, jak już mówiłem...
- Della Robbia! Jeszcze słowo i wylądujesz u dyrektora!
Odd uśmiechnął się, ale już nic nie mówił.
Gdy atmosfera się uspokoiła, Ulrich spróbował jeszcze raz:
- Widziałaś ją?
- Szła w kierunku parku. Uważam, że jest zdrowo stuknięta, a ty, jak myślisz?
Przyjaciele spojrzeli po sobie.
- Proszę pani! Aelita źle się czuje, mogę zaprowadzić ją do pielęgniarki? - zapytał Jeremy, wprawiając w zdumienie zarówno "chorą", jak i resztę bandy.
- Dobrze, Jeremy...
- My też pójdziemy - odezwał się Ulrich.
Szybko wyszli z sali.
Gdy dotarli do fabryki, Yumi już tam na nich czekała.
- William nie mógł przyjść - odezwała się na przywitanie. - Za to ktoś włączył już superkomputer.
- Jak udało ci się przyjść tu przed nami? Przecież zadzwoniłem, gdy byliśmy w połowie drogi do fabryki... - zdziwił się Ulrich.
- Nie jestem głupia - mruknęła Japonka. - Przyszłam, gdy zapytałeś się mnie, gdzie jest Sara. Coś tu śmierdzi.
- Masz rację, nie myłem wczoraj nóg, ale bez przesady, aż tak nie czuć! - oburzył się Della Robbia.
- Odd!
- No co?
Jeremy podszedł już do superkomputera. Obawiał się najgorszego. Rzeczywiście - na ekranie monitora ukazane było okno opóźnionej wirtualizacji. Do końca procesu pozostało parę sekund.
- Gdzie ona się tego nauczyła? - zdziwił się Einstein.
- Obawiam się, że od X.A.N.Y. - westchnęła Aelita.
- Jak to?
Różowo-włosa wyjaśniła:
- Pamiętacie, od początku znała nazwę Piątego Sektora, poza tym X.A.N.Ę... ona sama o tym nie wie, ale wydaje mi się, że X.A.N.A., jakby to powiedzieć... siedzi w jej głowie.
- To nienormalne. - Ulrich pokręcił głową z niedowierzaniem.
- A cokolwiek, co ma związek z Lyoko, jest normalne? - odparował Jeremy. - Do skanerów! Może uda nam się ją ochronić.
Transfer...
Skan...
Wirtualizacja!
Zmaterializowali się w sektorze leśnym,
- Jeremy, ten sektor przypadkiem nie zniknął? - zdziwiła się Yumi.
- Zniknął - potwierdził Einstein. - Przed chwilą go tu nie było. Ale Sara się tu zmaterializowała, więc...
- Rozumiem - przytaknęła Japonka.

Mniej więcej chwilę wcześniej Sara zmaterializowała się w Lyoko w postaci niewyraźnej chmury. Powoli nabierała ludzkiego kształtu.
Wyglądała niemal tak jak Aelita, z tym, że co chwila zmieniała kształt.


Po chwili zobaczyła cyfrowe wersje Yumi, Aelity, Ulricha i Odda.
- Sara? - zdziwiła się Aelita.
- Tak... tak - odpowiedziała Sara.
- Saro, dlaczego tu przyszłaś? W lyoko mieszka X.A.N.A, a wiesz, że on jest bardzo niebezpieczny! Jeśli uda mu się przemknąć do Internetu... - przyjaciele wyglądali na oburzonych.
- On już jest w Internecie - przerwała im Sara. - Powiedział mi to.
Na zdziwione miny towarzyszy odpowiedziała tylko:
- Potem wam opowiem. Jak na razie musicie wiedzieć, że nie możemy zamknąć superkomputera. Jeremy, musicie mi uwierzyć!
Einstein namyślał się chwilę.
- Wiem. Aelita, zaprowadź Sarę do wieży. Tam poznamy prawdę.


Część 8: Decyzja

Sara była zmęczona. Bardzo zmęczona.
Akurat szła na historię, gdy dopadła ją Elizabeth Delmas.
To nie wróży niczego dobrego - pomyślała rudowłosa. Sissi złapała ją za ramię. Teraz stały naprzeciw siebie. Dziewczyna patrzyła jej w oczy.
Wścieka się? - zdziwiona Sara odsunęła się od kipiącej ze złości córki dyrektora. Co ciekawe, Sissi nie powiedziała ani jednego słowa, a Sarze wydawało się, że zna jej myśli.
Uważa, że stanowisz dla niej zagrożenie - odezwał się ktoś w jej głowie. Sara odczuła to, jakby łagodne łaskotanie wewnątrz czaszki. Mimowolnie skrzywiła się - nie była przyzwyczajona do tego głosu.
- Kim jesteś? - powiedziała głośno.
- Jestem Sissi, idiotko! - oburzyła się Delmas. Rudowłosa poprawiła się w myślach:
Kim jesteś?
Jesteśmy.
Tym razem odezwały się dwa głosy. Znaczy... Sara słyszała tylko jeden - silny, władczy kobiecy głos, który odezwał się przed chwilą. Jednak o wiele bardziej zaniepokoiła ją druga wiadomość - jakby napisana, nie wypowiedziana.
X.A.N.A?
Tak.
Nie.
Po tej krótkiej wymianie zdań Sara poczuła, że to dziwne połączenie zostało przerwane. Jednak w jej głowie pozostał cień tego pisanego "głosu". On właśnie podpisał się jako X.A.N.A.
- Ej, odleciałaś już? - zniecierpliwiła się Delmas. - Mówię coś do ciebie!
Dziwi się, że ONI do swojej bandy przyjęli takie dziwadło jak ty. Ale ci tego nie powie.
To był X.A.N.A. Sara wiedziała to, tylko wolała udawać, ze nie ma racji. Normalnym ludziom się to nie zdarza - nie mają dziwnych wizji o wirtualnych światach, a programy komputerowe nie siedzą im w głowie.
Więc co powie?  - Rudowłosa ostrożnie dobierała słowa.
Żebyś odczepiła się od Ulricha.
Aha.
- Wariatko, słyszysz?
- No - Sara wypróbowała nową taktykę. - Tak, wiem, mam się odczepić od Ulricha, nie musisz mi tego powtarzać. On i tak już jest zajęty.
Brawo!
- No, nareszcie ktoś to zrozumiał! - ucieszyła się Sissi.
Ojoj, wiem, co teraz powiesz - X.A.N.A. zachowywał się tak, jakby był jej przyjacielem. No i jakby był człowiekiem, a nie śmiertelnie niebezpiecznym programem SI.
- O, Sissi? Wreszcie odpuściłaś Ulrichowi i Yumi? Będą zachwyceni! Do nie zobaczenia!
Sara popędziła co tchu przed siebie.
- Zaraz, wracaj! Przecież teraz jest historia! Saro!
Sara nie zamierzała pojawić się dziś na lekcji. Szła do Lyoko.

wtorek, 8 kwietnia 2014

Część 7: Wyjaśnienia

Usiedli w pokoju Jeremy'ego.
Od obietnicy złożonej Sarze minęły cztery dni. Dziewczyna nie mogła się doczekać opowieści, ale jednocześnie bała się - nie miała pewności,że to, co usłyszy, będzie tym, co chciała usłyszeć. Przez jakiś czas myślała, że X.A.N.A. jest jej przyjacielem - że zawsze jej pomoże. Czasem, gdy koleżanki z sierocińca obgadywały ją, słyszała w głowie czyjś spokojny głos, chociaż nie mogła pojąć znaczenia słów.
- Yumi, może ty...? - zapytała Aelita po dłuższej chwili. Dotychczas żadne z nich się nie odezwało, nie potrafiąc znaleźć odpowiednich słów. Przyjęcie nowego członka do drużyny wiązało się w ogromną odpowiedzialnością, o czym przekonała się Laura Gauthier, swego czasu pomocniczka Jeremy'ego. Aelita obawiała się, że Sara także postanowi grać na własną rękę i jej także trzeba będzie wymazać pamięć.
- Zgoda - Japonka odetchnęła i rozpoczęła swą opowieść. - Parę miesięcy temu Jeremy w opuszczonej fabryce odkrył komputer kwantowy i uwięzioną w wirtualnym świecie Aelitę...
- Początkowo wziąłem ją za sztuczną inteligencję - przerwał Jeremy. - Ale okazało się, że programem AI nie jest ona, a...
- ...X.A.N.A - skończył Ulrich. - Przedostawał się do naszego świata aktywując wieże w Lyoko, tym wirtualnym świecie...
- ...a ja musiałam je dezaktywować, żeby zapobiec katastrofie - podsumowała Aelita.
Sara nie wyglądała, jakby miała zamiar im uwierzyć.
- Do tego wysyłał na nas potwory w Lyoko: manty, karaluchy, tarantule, szerszenie, pełzacze, kraby,  scyfozoę, a później jeszcze rekiny i kongery...
- Co to scyfozoa?
- Wyobraź sobie wielką meduzę, która lata i ma macki, za pomocą których wysysa ci wspomnienia albo ładuje program, dzięki któremu dziwaczejesz i warczysz... - wyjaśnił Odd i spojrzał na Williama. - Will, chyba wiesz coś o tym?
"Will" się wściekł.
- Nie nazywaj mnie tak! A w zasadzie... co ty możesz wiedzieć o scyfozoi?! Tty akurat nie miałeś z nią do czynienia.
- X.A.N.A za pomocą scyfozoi opętał Williama - wytłumaczyła Sarze Yumi. - Przez kilka miesięcy musieliśmy z nim walczyć oraz szukać sposobu, aby sprowadzić go z powrotem...
- To nie wszystko, Saro - Aelita spokojnie rozdzieliła chłopaków. - X.A.N.A. jest... był bardzo niebezpieczny. Mógł kontrolować wszystko, co do działania potrzebowało energii. A w miarę, jak rósł w siłę, potrafił opętać zwierzęta, później ludzi...
Sara pokręciła głową.
- Ale nadal nie wiem, co widziałam. Las, Pustynia, Lodowiec, Góry i wreszcie Kartagina... o co w tym chodzi?!
- Saro - oznajmił Jeremy. - Jak sama zdołałaś zauważyć, jesteś prawie identycznym sobowtórem Aelity, która w zasadzie nie pamięta, żeby kiedykolwiek miała siostrę... W dodatku twórcą Lyoko jest Franz Hopper, ojciec Aelity. Czyli albo to kolejna sprawka X.A.N.Y albo Tyrona, o którym jeszcze ci opowiemy, bo to w sumie ciekawa historia - odchrząknął - Jakkolwiek się tu znalazłaś i kimkolwiek jesteś, widziałaś sektory, albo ich repliki (o tym też później). Widziałaś Lyoko.

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Część 6: Podwójna obietnica

- Yumi? Co jest? Czemu dzwonisz o tej porze? - zapytał Ulrich nie mogąc się połapać, o co chodzi jego przyjaciółce. Japonka mówiła szybko, chłopak nie mógł jej zrozumieć. - Zaraz, że co? Fabryka? Sara...? Wszystko w porządku?... OK, wzywam Aelitę...Co? Aha, racja. Zaraz będę.
Ulrich po cichu podszedł pod drzwi pokoju przyjaciela. Jeremy już dawno spał, więc chłopiec wierzył,  że misja się udała. Odd pobiegł już po Aelitę. W oddali słychać było jej zaspany głos.
- Ulrich? Co chcesz o tej porze? - wymamrotał Einstein. - Jest... prawie północ!
- Nie czas na wyjaśnienia - ponaglił go przyjaciel. - Yumi i Sara mają kłopoty.
- Co?
- Tej nowej nieźle odbiło, albo rzeczywiście jest celem ataków X.A.N.Y... zresztą, nieważne. Wyjaśnię ci później. A teraz chodź! - zażądał.
Pobiegli korytarzem, starając się stąpać  najciszej jak mogą. Jim dawno zrezygnował z patrolu, jednak istniała możliwość, że jeszcze nie śpi. W połowie drogi do fabryki dołączyli do nich Odd i Aelita.
- Z Sarą coś nie tak? - zapytała Aelita.  Krótko ścięte, różowe włosy były rozczochrane, ale dziewczyna nie zamierzała się tym przejmować. Jeśli ta afera dotyczyła X.A.N.Y, Aelita miała jeszcze szansę odnaleźć matkę. Do tego nie przypominała sobie, żeby kiedykolwiek miała bliźniaczkę...

Yumi czekała na nich niedaleko wejścia do fabryki, w miejscu, gdzie mogli ją zobaczyć, a jednocześnie Sara nie miała problemów z dojściem do siebie. Sobowtór Aelity niespokojnie mrugał oczami i zadawał głupie pytania, na które Japonka odpowiadała z niepodobną do niej cierpliwością.
Aelita zbliżyła się do Sary.
- Wszystko w porządku? - zapytała. Sara miała podkrążone oczy i oddychała ciężko, jak po jakimś wielkim wysiłku.
- To przez tą fabrykę... - wymamrotała. - Jest w niej coś... dziwnego. Jakieś pole siłowe, przez które nie potrafię się przedostać.
- Czujesz jakiś, no nie wiem, spadek ciśnienia, opuszcza cię energia? - zainteresował się Jeremy.
Dziewczyna pokiwała głową.
- Dokładnie! A na dodatek... - umilkła. Jej rówieśnicy wyglądali, jakby znali przyczyny jej dziwnych wizji, ba, Sara zastanawiała się, czy może także znali świat, w którym bywa!
"Jeśli komukolwiek mam coś wytłumaczyć, to tylko im" - pomyślała i kontynuowała:
- Więc... gdy patrzyłam w kierunku fabryki, zobaczyłam...
Narysowała palcem na ziemi niezbyt skomplikowany znak, który każde z nich znało i każde się obawiało.
Oko X.A.N.Y.
- Saro, skąd znasz ten symbol? - zaciekawił się Odd.
-No... widziałam płaszczkę, która miała go na grzbiecie. Ona pilnowała, bym nie opuszczała niebieskiej kuli i żebym nie wpadła do świecącej wody. Wiem o niej tylko, że sterował nią X.A.N.A., człowiek niewyobrażalnie potężny, który wzywa mnie do tej krainy.
Ulrich westchnął przeciągle.
- Ludzie, jeśli jej nie powiemy, wpadniemy w niezłe bagno!
- A więc dobrze - zgodziła się z nim Yumi. - Saro, posłuchaj: Byłaś w Lyoko, w wirtualnym świecie, do którego my przedostajemy się dzięki sprzętowi w tej oto fabryce - Japonka machnęła ręką w kierunku ruiny. - A X.A.N.A...
- To program komputerowy - przerwała jej Aelita. - Sztuczna inteligencja, której celem jest władza nad światem.
- I nasz największy wróg - dokończył Odd.
Sara z przerażeniem wpatrywała się w przejęte twarze rówieśników.
- Wy z nim walczycie? On jest przecież... niezwyciężony!
- Rano ci wyjaśnię - obiecała Aelita. - Tylko błagam cię, nikomu nie mów o Lyoko. To... rozdział zamknięty.
- Ta, na pewno - burknął Odd.
Sara rozważała przez chwilę ze i przeciw, po czym uśmiechnęła się.
- Obiecuję.

niedziela, 6 kwietnia 2014

Część 5: Fabryka

- Dzięki, Saro... co tu robisz o tak późnej porze? - zapytała Yumi i od razu umilkła. Przecież ona sama powinna od kilku godzin być w domu! A przecież nie mogli zdradzić jej swojego planu, który dotyczył przecież samej Sary.
Rudowłosa jednak nie zamierzała wypytywać Japonkę o powód tak późnego przebywania w szkole. Sara wiedziała, że nie może udzielić precyzyjnej odpowiedzi na zadane pytanie. Przeczuwała, że dziewczyna zacznie się domyślać, że z Sarą jest nieco nie po kolei. Co innego żyć z rodzicami, a co innego w sierocińcu, miewając dziwne wizje i nie znając swojego pochodzenia.
- Dyrektor pozwolił mi pozwiedzać szkołę. Nie mieszkam w internacie, ale niedaleko, więc mama nie powinna się martwić... - dziewczyna nagle urwała i przyłożyła dłoń do skroni. Poczuła silne zawroty głowy. Szli właśnie opuszczoną uliczką pewnej zniszczonej dzielnicy. Yumi przelotnie spojrzała na fabrykę.
Na pozór zwykła ruina, nadająca się do rozbiórki, skrywała w sobie komputer kwantowy i przejście do wirtualnego świata.
"Raczej do dwóch światów" - poprawiła się Yumi w myślach. Kora, mimo, że już zniszczona, mogła na nowo się odrodzić, a X.A.N.A., który chwilowo nie dawał znaku życia, mógł w każdej chwili zaatakować. Mimo, że program AI nie miał już dostępu ani do Lyoko, ani do Kory, był bardzo potężny. Wystarczyłby jeden niezauważalny przesmyk, albo jedno chwilowe włączenie superkompa, a XANA zdołałby się wydostać.
Rozmyślania Yumi przerwał nagły upadek Sary. Rudowłosa nagle znalazła się na ziemi.
-Sara? Saro, źle się czujesz? Saro! - Japonka pomogła jej wstać.
- Ta fabryka... - wymamrotała Sara. - coś tam jest...
To wystarczyło, by podejrzenia Yumi co do tożsamości nowej uczennicy zmieniły się w ogromny strach, jaki odczuwała przy każdej misji, która mogła nie zakończyć się sukcesem.
Ogromny strach, że XANA zaatakował.
Powoli przypominała sobie, co Aelita robiła w takich przypadkach - dezaktywowała wieżę.
- Powoli... to wcale nie musi być sprawka XANY...
- XANY? To XANA jest zły? - zdziwiła się półprzytomna Sara - Myślałam, że jest moim przyjacielem.
Yumi wyciągnęła komórkę.

sobota, 5 kwietnia 2014

Część 4- Nieoczekiwana pomoc

- Yumi, jeśli mi tego nie wyjaśnisz... zresztą wiesz, co się stanie, prawda?
Japonka pokiwała głową. Już teraz, przez walki z X.A.N.Ą i z Tyronem, miała wiele za uszami. Jeśli ją wywalą, nie zniesie tego.
Dziewczyna błagalnie spojrzała na Ulricha, jednak i tak wiedziała, że nie ma co liczyć na pomoc z jego strony. Nie obwiniała go o to. To jej problem, nie jego.
"Ciekawe, jak będzie się czuł, gdy wyrzucą mnie z Kadic" - pomyślała. Pokręciła głową. Nie w jej stylu myśleć o takich rzeczach w tej sytuacji.

Sara do późna siedziała w szkole. Jej mama musiała jeszcze wypełnić kilka formularzy, a w międzyczasie pogawędziła chwilę i poznała każdego nauczyciela dziewczyny. Nawet gdy jej mama wróciła do domu, nowa uczennica Kadic mogła zostać i do późna zwiedzać szkołę.
- Wiem, że to dość dziwne i niezbyt odpowiednie, ale Sara dołączyła w połowie roku i jest typem samotnika. Nie sądzę, żeby odważyła się kogokolwiek poprosić o wskazanie drogi do klasy. Lepiej niech zapozna się z każdą po kolei.
Najwięcej czasu spędziła w sali od języka francuskiego. Uznała, że ojczysty język będzie jej ulubionym przedmiotem. Było już nieco po 22:00, ale Sara nie odczuwała upływu czasu. Pogrążyła się w marzeniach. Czuła, jak w postaci małej, świetlistej chmurki podróżuje po Kartaginie. Miała chwilowy dostęp do upragnionego świata, więc chciała wykorzystać ten czas. Zwłaszcza, że zyskała towarzysza.
Ogromny stwór przypominający płaszczkę leciał obok niej, jakby pilnował jej bezpieczeństwa. Nie pozwalał jej wlecieć do dziwnie błyszczącej wody na dnie dziwnej krainy. Szybko zrozumiała, że to niebezpieczne.
Manta miała na grzbiecie dziwny symbol. Sara przyjrzała mu się i spostrzegła, że znów ma postać człowieka. W jej głowie ułożyły się kolejne słowa - kolejna nazwa. Oko X.A.N.Y.
"XANA jest moim przyjacielem"-pomyślała. Nagle usłyszała czyjś stanowczy głos, który sprowadził ją na ziemię.
- Yumi, Ulrich, czekam na odpowiedź!
Sara zerwała się z miejsca i wyszła na korytarz. Nie wiedzieć czemu, poczuła, że musi im pomóc.
Podeszła do rozzłoszczonego belfra i odezwała się najniewinniejszym tonem, na jaki było ją stać:
-Jim? Nie złość się na nich, oni tylko oprowadzali mnie po szkole. Zgodzili się zostać tu przez kilka godzin... Ja po prostu weszłam do sali od francuskiego i chyba zasnęłam... Przepraszam was - zwróciła się do Ulricha i Yumi.
- Nie szkodzi - wymamrotali i odprowadzani zdziwionym wzrokiem Jima, oddalili się powoli.

Część 3 - Pomysł

-Odd, serio uważasz, że to dobry pomysł? - zapytał Jeremy.
Od jakiegoś czasu nauczyciele wprowadzali nowe tematy na serwer szkoły z wyprzedzeniem, gdyż często zapominali, o czym będzie aktualna lekcja. Stanowiło to tylko ułatwienie dla przyjaciół, którzy postanowili zaufać Oddowi i wcielić jego plan w  życie.
Plan nie był ani prosty ani skomplikowany. Musieli  tylko włamać się do systemu i zmienić jeden temat, oraz zatuszować sprawę, żeby plastyczka myślała, że właśnie ten temat ma przeprowadzić.
Jeremy usiadł w masywnym fotelu dyrektora. Przez chwilę czuł, że ma władzę. Podobne uczucie odczuwał, gdy programował wiele nowych funkcji, które ułatwiały walkę z X.A.N.Ą  w Lyoko. Tak - wystarczył tylko dobry komputer i odrobina zdolności, a mógł wszystko.
Teraz, po raz pierwszy od wyłączenia superkomputera, poczuł, że naprawdę może się przydać. Był w swoim żywiole - od razu zabrał się do pracy.
Zabezpieczenia szkoły stanowiły przeszkodę dla amatorów chcących zmienić swoje oceny na semestr, ale dla prymusa nie były żadną przeszkodą. Z barierą poradził sobie w kilka minut. Dalej poszło już gładko.
Akurat otwierał okno z tematami na plastykę, gdy zza drzwi usłyszał głos Yumi.
-Odd, Jeremy, pospieszcie się, Jim nie skończył jeszcze patrolu i idzie w naszą stronę!
Dla zachowania bezpieczeństwa Ulrich i Yumi zostali na straży po drugiej stronie drzwi. Obydwoje zgłosili się dobrowolnie, co tylko wzmogło śmiechy i uszczypliwe uwagi Odda. Yumi puszczała je koło uszu, tylko czasem się czerwieniła, za to Ulrich zaciskał pięści ze złości. Gdy tylko Odd znów znajdzie swoją "miłość", chłopak zdąży mu się odwdzięczyć. To był chyba jedyny plus dzielenia z Oddem jednego pokoju.
- Jeremy, pospiesz się! - syknęła Aelita.
- Już kończę - uspokoił ją Einstein. Pospiesznie wpisał parę słów w odpowiednie miejsce i zamknął okno.
- Gotowe. Ulrich, Yumi, robota skończona!... Yumi?
Odpowiedziała mu cisza. Odd zaczął nieodpowiednio chichotać, ale Aelita szybko go uciszyła.
- Ulrich, Yumi! Co wy tu robicie? Yumi, nie mieszkasz w internacie, co tu robisz o tej porze? - usłyszeli zdenerwowany głos Jima. Spojrzeli na siebie - wpadli w niezłe tarapaty...

Część 2: Ta nowa

-I co, teraz wierzysz? - spytał Jeremy.
Była pierwsza lekcja, pani Hertz przedstawiała właśnie nową uczennicę.
Dziewczynka miała półdługie, rude włosy, poprzeplatane różowymi pasmami. Dodatkowo, Sara miała zielone oczy, identyczne jak Aelita.
- Sara Eden nie zamieszka w internacie, więc radzę zapoznać się z nią na przerwach! - pani Hertz uśmiechnęła się ciepło do Sary.
- Saro, obok Odda Della Robbi jest wolne miejsce. Siadaj i postaraj się zapamiętać, co będę mówiła. Przerabiamy trudny temat.
Dziewczyna usiadła obok Odda, który od początku lekcji przyglądał jej się uważnie. Zdziwiona Sara posłała mu spojrzenie, które według niej miało przywołać go do porządku, jednak chłopak nie odwrócił wzroku. Gdy nauczycielka obróciła się do tablicy, Ulrich, Jeremy i Aelita jednocześnie zaczęli przyglądać się Sarze.
- Powariowaliście, czy co? - oburzyła się i napotkała spojrzenie Aelity. Umilkła zdziwiona.
- Panno Stones, może zechce pani  podać przykład, albo zainteresować się lekcją?
Chłopaki zdążyli się już odwrócić.
Aelita zrezygnowana podeszła do tablicy.

- Więc sądzicie, że ta Sara jest krewną Aelity? - upewniła się Yumi, gdy przyjaciele zdążyli opowiedzieć o minionych zdarzeniach.
- Niemożliwe. Twierdziliście, że Franz miał tylko jedną córkę, prawda? - stwierdził William.
Aelita pokręciła głową.
- Nic z tego nie rozumiem. Nie pamiętam, żebym miała siostrę. Nigdy nie miałam takich wizji, nawet koszmarów. Moja mama wspomniałaby mi o tym, tata też!
Ulrich włączył się do rozmowy.
- Milly i Tamya mówiły, że ta nowa jest z Domu Dziecka. Nie pamięta swojej rodziny, ani nawet dzieciństwa. Podobno czasem mdleje i twierdzi, że była w jakimś innym świecie... to znaczy mówiła tak, gdy była bardzo mała. Teraz zamknęła się w sobie i nie mówi nic.
Nagle przyjaciołom zaświeciły się oczy.
- My już chyba wiemy, o jaki "Inny Świat" chodzi, co nie? - upewnił się Odd. Gdy otrzymał odpowiedź, dodał:
-Wiem, jak się upewnić, tylko musicie mi zaufać.
Innego planu nie mieli, więc prędko przystali na pomysł Odda.

Część 1 - Sara

Sara od małych lat uważana była za skromną, dziwnie cichą dziewczynkę. Niemal co noc dręczyły ją koszmary - raz uciekała przez las, raz jechała wozem, spętana i wystraszona. Każdy sen kończył się tym samym - obrazem sierocińca, do którego trafiła. Nikt nie był w stanie odpowiedzieć na jej pytania. Widać nie miała poznać swojej przeszłości. Często zdenerwowana siadała na starych schodach i starała się przywołać wizje.
Nie zawsze nękały ją koszmary - niektóre sny były naprawdę piękne i Sara wiele zrobiłaby, żeby w nich zostać.
Ostatnią wizję miała, gdy zmęczona przyjechała do nowego domu. Jej nowa matka okazała się bardzo miła, a brat, choć nieco denerwujący,  znalazł w niej przyjaciółkę.

Tym razem znalazłam się w dziwnym miejscu. - pisała w swoim pamiętniku - ze wszystkich stron wystawały błękitne słupy, tworząc swego rodzaju schody. Pośrodku niebieskiej kopuły lewitował mały, trójwymiarowy kwadracik. Myślę, że to serce całego tego świata. Gdy odnalazłam przejście, wyleciałam z tego świata, który na zewnątrz przypominał ogromną kulę:

Coś mi mówiło, że wychodzące z niej tunele pozwalają wydostać się z systemu albo przejść do innych krain, w których byłam: do Lasu, Pustyni, Gór i Lodowca. I po raz pierwszy usłyszałam jakiś dźwięk, a raczej dziwnie znajome słowo. Gdy się obudziłam, od razu zapisałam je na kartce:
KARTAGINA

Następnego dnia Sara miała rozpocząć pierwszy dzień nauki w nowej szkole- w Kadic. Po raz ostatni poprawiła fryzurę, po namyśle spięła w kitkę rude, półdługie włosy. Brat mówił jej, że są różowe, ale Sara tylko uśmiechała się i kręciła głową.
Na dziedzińcu natknęła się na chłopca w jej wieku. Miał śmiesznie zaczesane blond włosy. Spojrzał na nią i stanął jak wryty.
-Ae... - zaczął. Potem odwrócił się i pobiegł w stronę przyjaciół - Japonki, bruneta i okularnika. Przez chwilę mierzyli się wzrokiem - ona i ta banda, a potem każde poszło w swoją stronę.

Prolog

-Xana został pokonany - powiedział Jeremy. Po wielu walkach Wojownikom Lyoko udało się zwyciężyć. Mimo tego, że wreszcie pozbyli się śmiertelnego wroga, wybuchów radości nie było. Każdy choć raz w Lyoko czuł się ważny, a walka z X.A.N.Ą, chociaż niebezpieczna, zajmowała im tyle wolnego czasu, że teraz pewnie nie będą mieli co zrobić z nudą.
Nieoczekiwanie sceneria się zmieniła. Aelita była sama, bez wspomnień i bez przyjaciół.
-Co się dzieje? Kim jestem? - zapytała. Odpowiedź otrzymała po kilku sekundach.
-Yyy... sztuczna inteligencjo?
- Kim jesteś? - w małym okienku wyświetlił się cyfrowy obraz czyjejś twarzy.
Chłopiec miał jasne, przydługie włosy. Sprawiał wrażenie inteligentnego. Zza dużych, grubych szkieł patrzyły na nią zdziwione oczy.
- Jestem... Jeremy.
Kolejna podróż w czasoprzestrzeni. Aelita leżała na dnie skanera. W prawdziwym świecie. Dziewczynka wstała i zobaczyła swoje odbicie w niezwykle czystym wnętrzu skanera.
Przeczesała dłonią gładkie, krótko ścięte włosy w nietypowym, różowym kolorze. Wyglądała na około dwanaście lat. Przyjrzała się wszystkim zgromadzonym dookoła niej osobom.
-Aelita? Dobrze się czujesz? - Jeremy patrzył na nią podejrzliwie. Obok niego stała wysoka, szczupła Japonka, Yumi Ishyama, Ulrich Stern oraz Odd Della Robbia ze swoim blond - fioletowym irokezem.
Jednej postaci nie znała.
- To Jim, nasz wychowawca - powiedział Jeremy.
Następnie pojawiały się kolejno - Cortex, Anthea - jej matka, oraz Waldo Shaeffer.
Aelita z bólem uświadomiła sobie, że twórca Lyoko - znany także pod imieniem Franz Hopper, a jej ojciec, bezpowrotnie zniknął z powierzchni obu światów. Oddał życie za to, aby jego córka mogła żyć bez nieustającego zagrożenia ze strony X.A.N.Y...


-Aelita? AELITA!!! - krzyknął Odd. Przyjaciele stłoczyli się w pokoju dziewczyny.
-Znowu to samo? - zapytała Yumi. Aelita smętnie pokiwała głową.
Co tydzień to samo- superkomputer, jej przebudzenie, walka z X.A.N.A, cieszący się złą sławą Cortex, zwany Korą, jej matka i ojczym, twórca Kory - Tyron, a na samym końcu poświęcenie się Franza Hoppera.... i tak w kółko. Zawsze we wtorek, jakby była to jakaś wskazówka. Ale Aelicie nic nie przychodziło do głowy.
- Co jest? - zapytała, widząc zatroskane miny przyjaciół.
- Cóż... - odezwał się Ulrich, który dotychczas nie odezwał się ani słowem - Jak wiesz, dołączyła do nas nowa uczennica...
- No i?
- Tak, jakby jest bardzo, ale to BARDZO podobna do ciebie, Aelito...

C.D.N.