czwartek, 29 maja 2014

Część 18: Przemiana

- No, Jeremy? Może jakieś wyjaśnienia?
- Nadal nie rozumiem - mruknął Jeremy. Yumi i Ulrich podeszli do superkomputera. Ich przyjaciel patrzył w ekran i od czasu do czasu wklepywał jakieś kody. Na próżno. - Wieża jest aktywowana, są potwory, ale...
- Jest niebieska - spostrzegła Japonka.
- Masz rację. Jakby X.A.N.A oznajmiał, że chce nam coś pokazać.
- Ale X.A.N.Y nie ma - dziewczyna zmarszczyła brwi.
- Ale są Poskromieni. Kto wie, czym są i jakie mają intencje.
Ulrich podrapał się po głowie.
- A gdzie Gina i Abigel?
Einstein westchnął.
- Poszły do internatu. Obiecały milczeć - dodał na widok miny przyjaciela. Ulrich skrzyżował ramiona.
- Przynajmniej nie pchały się do skanerów - mruknął.

- Jeremy, sytuacja się komplikuje! Gdzie Yumi i Ulrich? -  z głośnika  usłyszeli niewyraźny głos Odd'a
- Są tutaj. Zaraz ich wysyłam.
- To dobrze, bo są o wiele silniejsze - tym razem odezwała się Aelita. - Zaskakują nas.
Okularnik spojrzał na przyjaciół.
- Wiecie, co macie robić.


- Transfer Ulricha. Transfer Yumi. Skan. Wirtualizacja!

- Jeremy? Jesteśmy w Lesie. Gdzie reszta? - Ulrich spojrzał w górę. Oczywiście nie zobaczył zamyślonej twarzy Einsteina, ale usłyszał jego zdenerwowany głos.
- W Sektorze Leśnym? Przecież wysłałem was w Góry! A jeśli to pułapka?
Yumi rozejrzała się. Zewsząd otaczały ich tylko drzewa, żadnych potworów ani śladów bytności nieproszonych gości. To ją trochę uspokoiło.
- Spokojnie! W okolicy czysto. Będziemy ostrożni.
- Uważajcie!  Dołączcie do reszty w Sektorze Górskim. Ja lecę im pomóc, musicie radzić sobie sami. Wieże są na północ i na wschód od was.
Połączenie zostało przerwane, okularnik zajął się resztą ekipy w innym Sektorze.
- Którędy idziemy? - zapytał brunet przyjaciółki. - Wieża przejścia musi być niedaleko.
- Północ - zadecydowała po chwili namysłu.
- Dlaczego? - zaniepokoił się Ulrich. Wolał iść na wschód.
Yumi wzruszyła ramionami.
- Mniejsza szansa, że spadniemy. Pod nami będzie jeszcze jedna ścieżka.
- Ale droga na wschód jest krótsza!
- Ale północna bezpieczniejsza.
Ulrich przewrócił oczami.
- Jeśli będziemy się tyle wlec, nigdy im nie pomożemy. Spóźnimy się!
- Skoro wolisz spaść do Morza, proszę bardzo. Ja idę na wschód. Spotkamy się na miejscu - zdenerwowała się Yumi.
O ile w ogóle się spotkamy - zmartwił się Ulrich. Rzeczywiście, wybrał o wiele trudniejszą drogę. Jeśli pojawią się potwory, już po nim. Zwłaszcza, jeśli będą tak inteligentne, że postanowią wrzucić go do Morza Cyfrowego. Stamtąd nie da się wydostać.
Jednak duma nie pozwalała mu zmienić zdania. Yumi obrzuciła go długim spojrzeniem, westchnęła i pobiegła w wybranym kierunku. Brunet natomiast chwilę rozważał, dzięki swojej umiejętności udałoby mu się ją dogonić. Po krótkim namyśle popędził na wschód. Miał nadzieję, że dotrze do Wieży.
Niemiec postanowił na razie nie używać supersprinta, zabrałoby mu to wiele energii, której nie chciał marnować. Nie mógł liczyć na taryfę, gdyż Einstein pomagał ekipie w Górach. W interesie Ulricha było zatem do nich dołączyć. Powinien się pospieszyć. Yumi przebiegła już pewnie spory kawałek - pomyślał. Nie chciał być gorszy, więc przyspieszył. Skupił się na biegu, nie przejmując się otoczeniem. W razie czego ucieknie potworom.
Tymczasem Japonka poruszała się ostrożnie, zwracając uwagę na najmniejszy szmer i wypatrując znajomych kształtów. Udało jej się przebiec połowę drogi. Było aż za cicho - ani śladu wrogów.
Nagle usłyszała dziwny jęk i przystanęła, przerażona. Była sama, bez pomocy przyjaciela. Miała nadzieję, że da radę przeciwnikowi. W milczeniu patrzyła, jak kilka metrów przed nią wyłania się nieznajome monstrum, przypominające scyfzoę. Była to ogromna, szkarłatna meduza, dużo większa od potwora, który chciał odebrać Aelicie pamięć i za jej pomocą zniszczyć Lyoko. Miała opancerzona głowę i krwistoczerwone macki. Yumi stała, nie ośmieliła się poruszyć. Wizja walki z tym czymś przerażała ją.
Ku jej zdumieniu potwór ominął ją, jakby nie istniała i skierował się na...
- Ulrich - wyszeptała. Wiedziała już, kogo szuka scyfozoo - podobny stwór, ale nie potrafiła pomóc przyjacielowi bez Jeremiego.
- Jeremy! Jeremy! - krzyknęła. Miała nadzieję, że Einstein może ją usłyszeć. Jeśli nie, jest zdana na siebie. Być może Niemiec przepadnie, a wtedy...
-  Yumi? Już jestem. Pospieszcie się, Odd właśnie wypadł z gry!
- Były za dobre, jeden dopadł mnie, gdy... - oznajmił niedoszły bohater obrażonym tonem.
- Dobra, Odd, cicho!
Japonka westchnęła.
- Chcieliśmy do was dotrzeć, ale nie poszliśmy tą samą drogą...
- Co?! Rozdzieliliście się?! - Jeremy złapał się za głowę. - Yumi! W pojedynkę nie dacie sobie z nimi rady!
- Wiem - mruknęła Yumi. - A teraz wielka, czerwona meduza leci w kierunku Ulricha.
Okularnik zdziwił się.
- Scyfozoa?
- Nie, jej daleka kuzynka.
Einstein odezwał się po krótkiej chwili.
- Dobra, namierzyłem ją. Jest dość daleko. Ulrich, słyszysz mnie?
Chłopak był bardzo skupiony na biegu, a krzyki z oddali tylko go rozpraszały. Nagle przystanął. Krzyki?!
- Eee... Jeremy? Co z Yumi?
- Z Yumi wszystko gra, z tobą może być gorzej - odezwał się blondyn.
- Co?!
- Zbliża się do ciebie wielka meduza, podobna do scyfozoi. Wysyłam Yumi taryfę, jest już w drodze. Postaraj... ukryj się gdzieś, dobrze? A potem uciekajcie do Wieży.
- Jasne.
Nie wierzył w przestrogi Jeremiego, ale darzył go zaufaniem, dlatego posłusznie schował się za konarem. Szkoda, że nie ma tu Aelity - pomyślał. Córka twórcy Lyoko mogła tworzyć przeszkody, ściany i inne takie, oczywiście w Lyoko.  Ta umiejętność bardzo by mu się teraz przydała.
Ulrich trzymał miecz w pogotowiu. Nadstawił uszu, może Jeremy nada jakiś komunikat. Nie mylił się.
- Ulrich, TO leci z zachodu. Uważaj. Yumi jest tuż za nią.
- Zrozumiałem, Jeremy - wymamrotał Niemiec.
Rzeczywiście - już teraz słyszał dziwne jęki i różne inne, cudaczne odgłosy, przybierając na sile, jakby dzięki nim namierzała go. Wychylił się i zobaczył ją.
Była olbrzymia, wręcz monstrualna - jakoś dwa razy większa od scyfozoi. Przy tym jej "mózg" był osłonięty jakimś hełmem. Zbliżała się do niego.
Ulrich chciał uciekać, ale wiedział, że nie da rady. Ledwo słyszał wrzaski Jeremiego: Yumi! Pospiesz się! To coś go opętało!  Ulrich, trzymaj się, pomoc jest w drodze... Monstrum zatrzymało się przed konarem, za którym siedział. Wydało serię pisków i pomrukiwań. Niemiec posłusznie wyszedł zza konara i stanął tuż przed nią. Podświadomie wiedział, że poddaje się bez walki, uległ zwykłemu programowi, ale... coś go przyciągało. być może dowie się czegoś więcej...
Potwór otoczył go mackami. Wokół samuraja natychmiast rozbłysła  czerwona poświata,  uniósł się do góry. Znalazł  się bardzo wysoko, na poziomie "głowy" meduzy. Jak przez mgłę widział przepływające przez macki strumienie danych... potwór dostarczał mu informacji. Ulrich wiedziałby, gdyby chciała go zniewolić.
TO przenosi go do innego sektora! Yumi, leć za nimi! Szybko!!!
Ulrich poczuł, że meduza prowadzi go do tej nieszczęsnej wschodniej wieży. Poruszała się szybko i dostojnie. W przebłysku jako - takiej przytomności umysłu pomyślał, że Meropam - bo coś mu mówiło, ze tak nazywa się straszliwy potwór - już nie wydaje z siebie żadnych dźwięków. Po niedługiej chwili  chwili płynął strumieniem danych do Górskiego Sektora, nadal zdezorientowany. Przez kilka chwil mógł myśleć logicznie, potem potwór znów złapał go, doprowadzając do nudności. Zdołał zobaczyć obok siebie przyjaciółkę z wachlarzem w ręce, a potem mignięcie jakiś żelaznych skrzydeł, i stracił przytomność.

- Yumi? Co się dzieje? - okularnik z niepokojem patrzył w ekran monitora, jakby kilkadziesiąt różnych ciągów cyfr mogło wyjaśnić mu przyczynę milczenia jego przyjaciół. - Yumi? Co z Ulrichem? Yumi?!
Wyrwana z otępienia Japonka aż spadła na ziemię. Patrzyła z żalem, jak jej hulajnoga ulega dematerializacji, nagle poderwała się i biegła dalej o własnych siłach.
- Jeremy! - powiedziała, ciężko dysząc, na poły z wrażenia, na poły z wysiłku. - Meduza puściła Ulricha...
- Dlaczego? Został opętany?
- Nie... - dziewczyna nagle urwała. Przez chwilę w milczeniu wpatrywała się w niebo, po czym na jej twarzy zakwitł uśmiech. Oczy zajaśniały jej dziwnym blaskiem, jakby odbijały dziwny blask stalowych skrzydeł kilkadziesiąt metrów nad nią. Wielki, czerwony kształt zbliżał się do innego, srebrnego potwora niespiesznie, bez pewności wygranej.  Yumi roześmiała się i podniosła rękę na znak triumfu.
- Yumi? Co się stało? - zapytał Jeremy po raz kolejny, zaniepokojony wybuchem dziwnej radości przyjaciółki.
- Sara...
Powróćmy do wydarzeń sprzed chwili.
Nie  tak daleko, w odległości kilkunastu metrów, reszta załogi, a nawet wszystkie potwory, patrzyli otępiali na ogromną meduzę i...
...rudowłosą dziewczynę...
...stojącą tuż obok Williama i różowej elfki...
...Sara nie była już kopią Aelity.
Rude włosy zaczęły rosnąć i zmieniły kolor na nieskazitelnie biały. Jedno z oczu zmieniło kolor na błękitny, drugie pozostało szmaragdowe, a różowy kombinezon ustąpił miejsca skórzanej kurtce i rybaczkom oraz białej koszuli. W dłoni dzierżyła łuk, na plecach miała brązowy kołczan z mnóstwem strzał.
Jednak nie to sprawiło radość przyjaciołom. Po tej przemianie dziewczyna rozłożyła ramiona, jakby robiła to już wiele razy, wokół niej rozbłysła srebrna poświata, błysnęło coś stalowego... Wtem rękawy zmieniły się w ogromne, żelazne skrzydła, strzały rozmieściły się po całej długości kręgosłupa, który zaczął ewoluować i zmieniać się w długi, pokryty pancerzem grzbiet, i, spływając niezwykłą kaskadą w dół ciała, przemieniły się w groźnie wyglądający, pokryty ostrymi kolcami ogon. Jej brzuch zmienił się w opancerzone, błękitne podbrzusze, a ręce i nogi - w zakończone ostrymi pazurami łapy. Po chwili, zamiast elfiej łuczniczki, przed oniemiałymi Wojownikami pojawił się piękny, a zarazem niebezpieczny... smok.

Meduza wydała z siebie okropny, głośny jęk, i wypuściła nieprzytomnego Ulricha. Yumi zaprzestała biegu do reszty drużyny i wróciła do przyjaciela. Uklękła przy nim, nie spuszczając oczu z fruwającej nad nimi Sary.
- Yumi? - odezwał się Niemiec słabym głosem. - Co się dzieje?
- Patrz - Japonka wskazała jeden z rozmytych kształtów na niebie. - To Sara.
- Sara? - zdziwił się Ulrich. -  A ta obok?
- To meduza...

Potwór zdecydował podjąć walkę z ogromnym, stalowym smokiem. Dopiero z bliska pojął, jak potężne jest to wcielenie dziewczynki, przeciętnej dziewczynki, zwykłej Wojowniczki, jednej z tych, których młodsze wcielenie Meduzy - Scyfozoa, obezwładniało samą obecnością i powodowało, że na sam jej widok dzieciaki wręcz kamieniały z przerażenia.
Jednak dopiero widząc Sarę, nawet przez pryzmat wielu lat walki z Wojownikami Lyoko i wielu, wielu porażek, X.A.N.A pojął, że to jego koniec. Przynajmniej ta część, która domagała się wolności, a wcześniej - absolutnej władzy. Ostatnie szczątki tej części jego osobowości zostaną pokonane wraz z końcem jego najlepszego, najśmielszego tworu - Meropam, tej Meduzy, która, już wiedząc, że to koniec, zamiast zawładnąć kolejnym Wojownikiem, dostarczyła mu wszystkie informacje - nawet takie, których sam Jeremy nie mógł pojąć.
X.A.N.A jednak wiedział, co to godność, nie będąc wcale człowiekiem - walczył do końca, wiedząc, że z placu boju nie odejdzie zwycięsko. Meropam zbliżyła się do Smoka - dumna, choć wcale już niegroźna. Uniosła macki, i w przypływie determinacji próbowała sięgnąć do wnętrza umysłu przeciwnika.
Wystarczyło tylko jedno machnięcie ogromnego ogona, by udaremnić wszystkie jej plany. Odcięte macki z sykiem spadły do Cyfrowego Morza, pozostawiając po sobie tylko wspomnienia. Meduza spróbowała znowu, zbliżyła się do Sary, wykorzystała całą swoją broń, by i przeciwniczka wyszła z pola walki z jakimś, nawet małym, uszczerbkiem.
Smok obrócił się, stanął naprzeciw Meropam, która w porównaniu do jego ogromu była nieszkodliwa. Stwór otworzył paszczę i zionął błękitnym ogniem, w którym błyszczały delikatne iskierki. Meduza nagle rozbłysła dziwnym światłem, pod wpływem styczności z ogniem smoczycy. Potem jakby pożegnała się z Lyoko, wydając serię pisków i jęków. I spadła do Morza, a wraz z nią większość sługusów X.A.N.Y. Tylko największe osobniki każdego rodzaju - a więc wielki Krab, Pełzacz, Blok, Karaluch, dorodny Szerszeń, dostojna Manta i na końcu nieszczęsna Scyfozoa - pokłoniły się Wojownikom i Stworzeniu, które raz na zawsze pozbawiło ich nadziei na lepszy koniec dla X.A.N.Y...
- Ciekawe, czy X.A.N.A obiecał im jakiś wypad do Disneylandu - mruknął Odd, żałując, że nie ma go w tak fascynującej chwili.
Smok sfrunął na ziemię Sektora Górskiego i przemienił się z powrotem w Białą Łuczniczkę. Sara nawet uśmiechnęła się, widząc ciemny cień wyłaniający się z Morza Cyfrowego. Przez chwilę panowała niezwykła cisza, przerwana jedynie warkotem motoru, dzięki któremu Ulrich i Yumi szybko dotarli na miejsce wydarzeń. Po chwili Cień przemówił:
- Dobra robota, Saro - odezwał się dźwięczny, kobiecy głos, jakże inny od tego, który słyszała przed tygodniami. - Jestem Drugim Poskromionym, Meropam. Musisz poskromić jeszcze dwie części, by uzyskać klucze do Iluzjonu, gdzie zniszczysz system. Życzę ci szczęścia. Wszelkie niezbędne informacje macie już pod ręką, zadbałam o to. A teraz żegnajcie. Mam nadzieję, że więcej się nie zobaczymy.
--------
Wątek o Poskromionych już się pojawił, ale przez zmianę fabuły Poskromieni odgrywać będą inną rolę w tej opowieści. Dla tych, którzy się nie orientują - X.A.N.A został pokonany, ale zostawił po sobie kilka części - Poskromionych, którzy w dalszych częściach będą się czasem buntować.
Mam nadzieję, że odpowiada Wam metamorfoza Sary - chciałam, aby stała się prawdziwą Wojowniczką Lyoko, a nie jakąś kopią jednej z głównych bohaterek. Wątek Iluzjonu będzie jak najbardziej obecny, ale mam nadzieję, że to Lyoko będzie odgrywało tu główną rolę. Także Gina i Abigel będą mi baaardzo potrzebne.
Nie mam na razie pomysłu na następny fragment, ale... może pora już wrócić do szkoły?

5 komentarzy:

  1. Nie zauważyłam aby Yumi powiedziała reszcie ekipy ( nie licząc Ulricha ) o jej rozmowie z matką. Następny rozdział mógł być o tym. Myślę też, że jakąś rolę odegra mama japonki, która albo im pomoże lub wręcz przeciwnie tylko pogrąży i wyda. Czekam na next / Lily
    Ps. Może mama Yumi weźmie ją do Iluzjonu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, czytając to myślałam, że zaraz spadnę z krzesła.;o Najpierw potwornie bałam się o Ulricha- z początku myślałam, że ten obrzydliwy potwór go opęta, a potem ta cała metamorfoza Sary- Boże, mistrzostwo! *-* Świetnie opisujesz tego rodzaju akcje, czekam na next.<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :)
    Dziękuję za dodanie linku do spisu :*
    Pozdrawiam Lyoko Angel

    OdpowiedzUsuń
  4. wow świetny rozdział :O kod-milosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Yea... Dziewczyno, wznosisz się na wyżyny... Kocham twój blog, pięknie piszesz, masz świetne pomysły. Wspaniale ^^
    ~Mia

    OdpowiedzUsuń