czwartek, 12 lutego 2015

#39 Nietoperze

Abigel obudziła się z krzykiem.
Śniła o ogromnych nietoperzach porywających jej siostrę. Potwory unosiły się coraz wyżej, a ona nie mogła pomóc -  jej skrzydła były złamane, oblepione zakrzepłą krwią i szlamem. Drobna sylwetka Giny zniknęła, pożarta przez czarne, postrzępione obłoki.

Ktoś położył jej dłoń na ramieniu.
- Ej, w porządku?
Błyszczące, fioletowe oczy Odd'a wpatrywały się w nią  z troską i niepokojem. Widząc go,  Abigel mimowolnie poszukała wzrokiem Sary. Oboje rozmawiali ze sobą zapewne przez kilka godzin, ich głosy przelewały się do jej snu.  Iluzjonistka powoli podniosła się z ziemi i podeszła do nich, spoglądając na Węgierkę pytająco.
- Miałam... koszmar - Abigel przełknęła ślinę. - Ginę... porwały nietoperze - zwróciła się do Iluzjonistki. - Wiesz, o co może chodzić?
Sara szybko odwróciła wzrok, ale na jej twarzy malowało się poczucie winy.
- Nie mam zielonego pojęcia.
Abigel zmarszczyła brwi, ale postanowiła nie drążyć tematu. Przez chwilę panowało nieznośne milczenie, przerywane miarowymi oddechami i pochrapywaniem reszty załogi.
Odd wstał i przeciągnął się, ziewając szeroko. Skinął Węgierce i odciągnął Iluzjonistkę na bok.
- Idźcie lepiej spać. Jutro znów będziemy ratować świat! - wyszczerzył zęby w uśmiechu i odszedł, ciągnąc Sarę za sobą.
Abigel została sama.

Niebo rozświetliło się tysiącem maleńkich błyskawic, tworzących ogromną sieć nad głowami Wojowników. Yumi i Ulrich, trzymający ostatnią wartę, spojrzeli na siebie z niedowierzaniem.
- Mnie nie pytaj - uprzedziła Japonka, krzyżując ramiona na piersi. - Mama wytłumaczyła mi, jak korzystać z bransoletki, ale o czymś takim... - pokręciła głową. -  Ale Jeremy powinien wiedzieć, co to oznacza.
Ulrich wstał jako pierwszy i wyciągnął rękę do dziewczyny, kiwając zachęcająco głową w stronę śpiącego okularnika. Podeszli do blondyna, chrapiącego na trawniku,a Yumi potrząsnęła nim za ramię. Jeremy poderwał się z ziemi, wystraszony, a szatyn parsknął śmiechem.
- Nie wymiękaj, to dopiero początek, Einsteinie - mruknął cicho. - Patrz, tam, na niebie. Widzisz?
Jeremy rozejrzał się wokół i otrząsnął.
- Gdzie? Gdzie ja... a, tak. No, dobra. Pokażcie, o co chodzi - spojrzał na pajęczynę błyskawic. - Spięcie. W systemie. Mamy problem - ocenił i wstał, wystukując coś na panelu wbudowanego w ramię.
- Tak, jak myślałem - oznajmił po chwili. - Albo Zarząd odkrył naszą obecność, albo...
Umilkł, wpatrując się w trzy wielkie, czarne kształty, lądujące nieopodal.
Gdzieś obok przebudziła się Sara, oślepiona błyskami na niebie. Iluzjonistka przetarła powieki, nie dowierzając własnym oczom. Zerknęła na oniemiałych przyjaciół i resztę załogi, budzącą się ze snu. Abigel poderwała się i wbiła przerażone spojrzenie w Sarę.
No, tak. Nietoperze.

~~~~~~~~~~~~~~
Chyba jeden z moich najnudniejszych rozdziałów. Przepraszam za wszystkie błędy stylistyczne, sprawdzałam wszystko, ale mój umysł działa dzisiaj na wolniejszych obrotach. Wszystko przez te pączki! :D
Pozdrawiam i zapraszam do komentowania!

2 komentarze:

  1. Nietoperze... Co one zrobią?
    Może im pomogą
    albo zgubę przyniosą.
    Wiele niewiadomych
    mało odpowiedzi ujawnionych.
    Czekać tylko mogą,
    lub iść prawdy drogą
    aż wszystko się wyjaśni,
    ale wtedy może być koniec tej tajemniczej baśni.
    ---
    Nie mam bladego pojęcia co mnie napadło o tej godzinie na rymowanie (zazwyczaj wieczorem ma najwięcej weny). Po prostu ten post tak na mnie zadział. Może ta ,,rymowanka'' ci się na coś przyda ( gdyby coś możesz ją zmienić)./KiKo
    Ps. Rozdział jak zwykle na wysokim poziomie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział. Już nie mogę się doczekać kolejnego :)
    Zapraszam na blog również o Code Lyoko - http://codelyoko-new-story.blogspot.com/2015/01/rozdzia-1-inna-historia.html

    OdpowiedzUsuń