czwartek, 12 czerwca 2014

Część 19:Mapa PART TWO

Perspektywa Yumi:


- I jak, masz coś? - po raz chyba trzeci spojrzałam z nadzieją na ekran superkomputera.
- Ta, figę! - odparowała Sara. Widocznie była zmęczona trzema godzinami spędzonymi w systemie. Gdy przyszłam do fabryki, opowiedziałam jej całą historię, nie pomijając niczego... prawie niczego. Komu jak komu, ale Sarze naprawdę mogłam zaufać. W końcu nie tylko ja byłam w to zamieszana, prawda? W tej sprawie Sara jest moją bratnią duszą i największą przyjaciółką. - Zaraz... czekaj! Znalazłam!

Po drugiej stronie, w Lyoko, Sara klęczała przed interfejsem w Kartaginie, który teraz był wyłącznie do jej usług. Różne okienka na panelu przemieszczały się z ogromną prędkością, aż nawet  ona sama nie mogła nadążyć. W końcu, po godzinach bezowocnej pracy, wpadła na trop.
- Tak, jest tu wszystko, co powiedziałaś - kontynuowała w zamyśleniu. - A także jakieś nieoficjalne plany Sali Treningowej i szkice kul przypominających Lyoko... Czekaj, zbadam to.

Po chwili, która dla mnie ciągnęła się w nieskończoność (Jeremy w końcu zaprogramował zegarek na pulpicie), przyjaciółka odezwała się znowu:
- Dobra, przesyłam ci coś na wzór holomapy. Aktywuj go.
Na ekranie wyświetlił się transfer jakiegoś pliku. Kliknęłam "zaakceptuj", a po dosłownie trzech sekundach w otworze obok superkompa, gdzie zwykle znajdował się holograficzny obraz sektorów, lub samej Kartaginy, wyświetliły się trzy połączone ze sobą kule.
- Niebieska kryje w sobie mapę krainy podobnej do Lyoko, w zielonej znalazłam jakieś ujęcia świata podobnego do naszego, prawdziwego, tyle, że jakiegoś... dziwnego. Samoloty i Arka Noego, coś w ten deseń. Obie mają jakieś zapory - zaczynałam domyślać się, o jakie zabezpieczenia chodzi. - Natomiast ta trzecia... jest stalowa, jakby z żelaza. Nie mam żadnego szkicu, nie wiem, co jest w jej wnętrzu. Zdobyłam jednak informacje o wirtualizacji w pozostałych dwóch - jest możliwa, ale bez skanerów.
- Czyli?
- Czyli przy pomocy innego urządzenia, teoretycznie małej wielkości i z igłą, którą należy wbić pod skórę, bo w ten sposób pobiera twój kod DNA potrzebny do materializacji w wirtualnym świecie.
- Moja mama mówiła coś o "urządzeniach przenośnych" - przypomniałam sobie długi wywód rodzicielki i zebrało mi się na płacz. Będę silna, będę silna...
- Przed przyjściem do fabryki dostałam SMS-a - oznajmiłam. - Mama mówiła, że mi coś pokaże. Sądzę,  że czeka mnie wyprawa do Iluzjonu.
- Zapewne do niebieskiej części - Sara zastanowiła się.  - Jestem w stanie odebrać słaby sygnał z tego regionu Ilujonu. Wygląda na połączenie nadawane przez Poskromionych. Przed pojawieniem się Meropam było podobnie... - na chwilę umilkła. - Yumi! Zrobimy tak. Wejdź do skanera, a ja ściągnę cię tutaj, do Lyoko. W Wieży w Sektorze Leśnym zrobię skan sygnału, który można złapać po wirtualizacji. W ten sposób namierzę cię w Iluzjonie.
- Dobra - zgodziłam się.
- Aha, Yumi! - zawołała Sara.
- Jeszcze jestem - zapewniłam ją.
- Wiesz, te informacje dostałam zaledwie przed chwilą. Myślisz, że to...
- Moja matka - skinęłam głową. - Wiem.

Po półgodzinie spacerowałam już do domu. Było mi nieco lżej po rozmowie z Sarą, która zaowocowała zdobyciem nowych informacji.
Mama nie robiła mi wyrzutów, gdy przyszłam, nawet na mnie nie spojrzała.
- Przyjdź jutro po lekcjach. Od razu - oznajmiła tylko. Nie odpowiedziałam, tylko pobiegłam na górę, do pokoju.
Nazajutrz poinformowałam grupę o zajściu.
- No to jak? - Aelita spojrzała na pozostałych i na Węgierki, które nawet przygotowały się, by opowiedzieć nam swoją historię, ale po mojej opowieści uznały, że nie znamy tylko kilku szczegółów i zostały, aby posłuchać - Po szkole do fabryki?

Po raz kolejny spotkałam się z mamą w kuchni.
- Gotowa? Wysyłam cię do Sali Treningowej - oznajmiła, gdy weszłam do pomieszczenia.
- Co to jest Sala Treningowa? W jakiej części się znajduje? - zapytałam, gdy zawiązywała mi fioletową bransoletkę na nadgarstku. Pozornie przeciętna, tandetna ozdoba, złożona jednak była z purpurowych drucików, a pod nimi znajdowała się mała, ostra igła. Wiedziałam już, do czego służy i nie bałam się. No, może odrobinkę...
- A więc odnalazłyście dane, które wam przesłałam - mruknęła matka z aprobatą. - Sale Treningowe są w obu kulach, ty wybierasz się do Niebieskiej. Aha, nie pytaj o srebrną. Nie warto, to więzienie dla najbardziej nieposłusznych Iluzjonistów.
Trochę to pogmatwane, ale spoko, można zrozumieć.
Mama podeszła do laptopa i poruszyła myszką. Zamiast barwnego wygaszacza na ekranie pojawił się ciąg cyfr, które zmieniały się z taką prędkością, że nawet Einsteinowi pomieszałoby się w głowie. Nie wiem, czy ona cokolwiek z tego rozumiała, ale otworzyła inne okno, które przypominało mi nieco panel wirtualizacji w Lyoko. Różnice były znikome - kart postaci były setki, ułożone równo po obu stronach panelu.  Pośrodku widniała tylko jedna, większa karta. Wizerunek awatara był tutaj oznaczony znakiem zapytania, a paski zdrowia i mocy były jednakowo szare. Pod spodem obracał się cyfrowy napis:
CZY ROZPOCZĄĆ WIRTUALIZACJĘ?
- Gotowa? - zapytała moja matka, zwracając się na chwilę do mnie. - Pamiętaj, po twojej wirtualizacji nikt inny nie będzie mógł używać tej bransoletki. Tylko ty.
Wzięłam głęboki oddech, powtarzając sobie w głowie wszystkie te znikome informacje, które miałam o regionie, w którym niebawem się znajdę.
- Gotowa, odpalaj.
Kobieta wpisała kilka kodów i zatwierdziła je. Widziałam, jak moja karta postaci ładuje się powoli, a bransoleta zaczyna świecić dziwnym blaskiem.
- Unieś rękę do przodu - poinstruowała mnie mama. Wyprostowałam ramię, a snop światła z bransolety padł na moje stopy i przesuwał się wzdłuż mojego ciała. Gdy urządzenie skończyło skan mojej głowy, karta postaci załadowała się. Poczułam znajome ciepło... i zniknęłam.

Zwirtualizowałam się w pomieszczeniu przypominającym nieco Kartaginę. Sięgnęłam do miejsca, w którym powinien znajdować się mój wachlarz. Kieszeń była pusta.
- Halo?! Mamo! Co mam zrobić? - zawołałam. Odpowiedziała mi głucha cisza.
- Tak właśnie myślałam - mruknęłam i spojrzałam na swój nadgarstek. Bransoletka nadal żarzyła się ciepłym, purpurowym światłem. Przeszłam kilka kroków i rozejrzałam się wokół - otaczały mnie różnej wielkości prostopadłościenne słupy. Skrzyżowałam ramiona.
- Sala Treningowa... jak znam życie, zaraz coś się tutaj pojawi. Tylko jak mam walczyć bez broni?
Jak na zawołanie usłyszałam dziwnie znane, przerażające jęki. Co to, test wytrzymałości? Jeśli Meropam mnie zaatakuje, nie postoję tu długo. A muszę czekać, aż Sara odbierze sygnał i zlokalizuje mnie w Morzu Cyfrowym. Dopiero wtedy mogę liczyć na wsparcie.
Ogromna meduza wynurzyła się po chwili zza jednej ze ścian. Była taka, jaką ją zapamiętałam - monstrualna i czerwona. W dodatku opancerzona. Jedynym sposobem na pozbycie się jej jest obcięcie wszystkich macek. Tylko czym, do licha?!
Potwór zbliżał się do mnie, a ja intuicyjnie cofałam się, aż dotknęłam plecami chłodnej ściany. Zapamiętać - w Iluzjonie działają wszystkie zmysły. W Lyoko korzystaliśmy tylko ze wzroku i słuchu - dzięki specjalnej ochronie, która uniemożliwiała nam czucie obrażeń po atakach. Więc czysto teoretycznie nie jestem teraz odporna na ból.
Możesz wszystko... usłyszałam w głowie czyjś słaby głos. Nie należał ani do moje matki, ani do Sary, czy nawet do Meropam, która wprawdzie gadała dużo, tyle, że nie po mojemu.
- Ha, mogę wszystko? Wyjaśnisz mi, o co chodzi? - rzuciłam w przestrzeń.
Skoncentruj się.
- Łatwo ci mówić, nie stoi przed tobą wielka ośmiornica.
Skąd wiesz?
Westchnęłam i zrezygnowana zamknęłam oczy. Niby mogę wszystko... czyli mogę czarować, tak? Na początek chcę mój wachlarz.
Nie tak, po prostu go sobie wyobraź.
Jaki jest mój wachlarz? Mały, biało - fioletowy, może być  kwiatki. Ostry jak brzytwa. Może być?
Wyobraź sobie, że go masz. - głos wydawał się mocno zniecierpliwiony.
Dobra, niech będzie. Mam go w dłoni, czuję go, zaraz nim rzucę i zabiję Meropam...
Nikogo nie obchodzi, co z nim zrobisz.
Zignorowałam głos i skupiłam się jeszcze bardziej. Wachlarz, wachlarz...
Nagle przeszły mnie dreszcze. Zdezorientowana otworzyłam oczy. W ostatniej chwili złapałam broń, którą prawie upuściłam.
Trochę ci to zajęło.
Rzeczywiście, potwór stał już niemal dokładnie przede mną. Nie namyślając się długo, zamachnęłam się i za jednym zamachem obcięłam wszystkie macki. Meropam rozpłynęła się w powietrzu.
- Dobra, zaliczyłam. Kim jesteś? - spytałam, oczekując odpowiedzi. - Ej, odezwij się!
Jestem Iluzjonistką. Jedyną, która może tu przebywać.
- Dlaczego?
- Jestem strażnikiem. Władcy Systemu nie wysyłają tutaj nikogo z Realii, więc wybrali mnie i moją siostrę, abyśmy pilnowały, żeby nikt nieproszony się tu nie pojawił. Wierz mi, od chyba stuleci w Iluzjonie nic się nie dzieje. Nie mam nawet z kim walczyć, ani komu pomagać. Jestem sama, nie licząc Iluzjońskich Strażników, którzy służą mi za armię. Marną, ale zawsze coś, prawda?
Tym razem naprawdę ją słyszałam - była bardzo niedaleko, widocznie szła za moim głosem i odgłosami Meropam.
Wiem, że używasz telekinezy. Połączyłam się ze światem, w którym kiedyś walczyłaś przeciwko Nim.  Swoją drogą, dobrze, że nie zostawiają cię na pastwę losu. Dobrze jest mieć przyjaciół. Przesyłam Sarze dane. 
- Hej, słyszę cię wyraźnie! Nie musisz gadać mi w głowie! - zamrugałam oczami.
Uważaj, co mówisz! Oni nie słyszą mnie, kiedy porozumiewam się z tobą w ten sposób. Wierz mi, zrobią wszystko, żeby przeciągnąć cię na swoją stronę.
- Oni?
Zarząd XANY. Wiesz, że twój największy wróg został stworzony przez Iluzjonistów? Dopiero, gdy ludzie znaleźli dojście do Iluzjonu, został zmieniony w potwora. Teraz jest na ich usługach. Część, z którą walczyliście, została zniszczona, oczywiście oprócz Poskromionych. To jednak tylko nikła część Ich mocy.
Skoro są tacy potężni, to czego ode mnie chcą?
Potrzebują ludzi, którzy są w stanie się nam przeciwstawić. Zniszczyliście cząstkę naprawdę wielkiego, złożonego programu. Widzisz, Iluzjonistów oraz Ich wiąże umowa, dzięki której jeszcze żyjemy - jesteśmy posłuszni, a Oni nas nie niszczą. Wy możecie nas zabić, oni nie.
Możecie wszystko...
Ale dotrzymujemy obietnic.
Nie, chodzi mi o to, że nie da się was pokonać.
Da się. Wystarczy, że zdobędziecie poparcie Neutralnych, czyli Poskromionych. Jeśli przejdziesz na Ich stronę, twoi przyjaciele pójdą za tobą, a gdy odnajdziecie Neutralnych, będzie to nasz koniec.
A jak zniszczyć Zarząd?
Trzeba odnaleźć Mapę. Mapę Iluzjonu i Systemu Czterech Słabości.
Iluzjonistka wyszła zza jednego z bloków i spojrzała mi w oczy.
Twój wybór.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, że rozdział trochę nieogarnięty, ale muszę jakoś rozpocząć akcję.  Jakoś tak wyszło, że prawidziwa wyprawa do Iluzjonu będzie miała miejsce w następnych dwóch rozdziałach - mam nadzieję, że bardziej zrozumiałych.
Yumi posługuje się wytłuszczonym drukiem w rozmowach telepatycznych  z Iluzjonistami.

3 komentarze:

  1. Jak mi serce waliło myślałam, że z krzesła spadnę! ( z wrażenia rzecz jasna) Ja NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ KOLEJNEGO ROZDZIAŁU/wierna i zafascynowana KiKo

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam słów, żeby opisać to arcydzieło..przez cały czas czułam jak serce mi wali jak oszalałe, aż się spociłam.;o Już się bałam, że ta okropna meduza zrobi coś naszej Yumi..czekam z niecierpliwością na następny! <3 Oby pojawił się jak najszybciej.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wowowświetne^^ Naprawdę, cudowne ;) Coraz więcej akcji i w ogóle... Brak mi słów!
    ~Mia

    OdpowiedzUsuń