Kod Lyoko w negatywie - a właściwie totalnie co innego
Był to normalny dzień w szkole Cidak. Zwierzątka domowe beztrosko biegały po korytarzu, a ich podopieczni - małe, kolorowe stworki siedziały posłusznie w rzędach w pomieszczeniu zwanym ZAMRAŻARKĄ.
Osobną grupkę stanowiło kilka niezbyt przyjaźniących się stworków. Ponury Nad opierał się o ścianę i grał na komórce. Brunet o imieniu Królik popisywał się nowymi trikami na desce i denerwował Yupi - dziewczynę, której zaciekle nienawidził. Włoszka w odpowiedzi tylko prychała i wyśmiewała go, od czasu do czasu poprawiając długie, złote włosy i wyciągając lusterko, by się przejrzeć i podziwiać swoje modne, śnieżnobiałe ubranie. W kącie stał samotnie największy szkolny głupek i nieuk - Jerry. Wyróżniał się sokolim wzrokiem i dużym, zielonym irokezem pośrodku głowy. Nie był zbyt inteligentny, ale zdobywał wiele sukcesów sportowych, no i zaliczał się do najbardziej charyzmatycznych kolesiów w szkole*.
Na drugim końcu pomieszczenia stał rudowłosy Wilk** w towarzystwie najbardziej lubianej dziewczyny w szkole - Sissi i jej najlepszych przyjaciół - Herve'a i Nicolasa. Yupi tęsknie spoglądała w stronę Wilka, licząc na jakąkolwiek reakcję z jego strony. Niestety, nie doczekała się. Rudowłosy albo ją ignorował, albo bezlitośnie obrażał. Nie było jej to na rękę, gdyż chciała jedynie pogrążyć Królika i wyznać mu, że ma już chłopaka i wygłupy ze strony bruneta są niepotrzebne. Miłość, wyrzuty sumienia, czy nawet przyjaźń lub inne, dobre uczucia były obce tej dziwnej grupce.
W Zamrażarce było bardzo cicho, nie licząc pana Rambo - wychowawcy i nauczyciela chemii, który podjudzał ich do hałasu - bez skutku.
Nagle Jerry bez słowa wyjaśnienia skierował się do wyjścia. Odprowadzany spojrzeniami stworków, wybiegł z budynku i podążył na Pustynię otaczającą Cidak. Biegł wytrwale, aż w końcu znalazł niewidzialn, jednak rzucającą się w oczy*** i często używaną drabinę. Wspiął się po niej, aż w końcu dotarł do niewidocznego gołym okiem różowego pałacyku. Ostrożnie otworzył ogromne wrota i wszedł do środka. Wewnątrz znajdował się ogromny labirynt, jednak Jerry znał drogę na pamięć, więc ta przeszkoda nie sprawiała mu trudności. Chłopak wiedział, ile nieostrożnych stworków zginęło w tym pomieszczeniu, jednak nie bardzo obchodził go ich los. Prawdę mówiąc tylko jedno go obchodziło, tylko do jednego dążył, a klucz do spełnienia jego marzeń znajdował się właśnie w tym budynku.
Po wyjściu z labiryntu Jerry znalazł się w innym pomieszczeniu, przypominającym dziecięcy pokoik. Ściany były pomalowane na żółto, a sufit na niebiesko. W pokoju znajdowała się komoda, łóżko i kojec, a na parapecie stała sporych rozmiarów pozytywka. Chłopak podniósł ją i zaczął się nią bawić. Po wyłączeniu zabawki nacisnął zielony przycisk na pudełku i odłożył ją na miejsce.
W tej chwili ze ściany wyłonił się duży, nowoczesny telewizor. Jerry włączył go pilotem, który miał przy sobie. Wyskoczyło zielone okienko z zapytaniem o login i hasło. Chłopak powoli wpisał potrzebne dane, zastanawiając się nad każdą literą. Wyświetlił się kolejny komunikat:
Welcome, Jerry! Co tym razem chcesz zrobić?
Dzienny wybór:
a) doprowadzić do wybuchu elektrowni atomowej (zalecane)
b) zniszczyć miasto i pałacyk (niezalecane)
c) wysłać armię kucyków na Cidak (przy użyciu jednej z wież)
- Jej, kucyki! - krzyknął uradowany Jerry i wybrał trzecią opcję. Na ekranie pojawił się znajomy symbol - trzy koła różnej wielkości, umieszczone jedno na drugim, jeden pasek przytwierdzony z dołu, trzy z góry ****.
Wieża aktywowana. Wysyłam armię, proszę czekać...
Jednak Jerry nie czekał, tylko od razu wybiegł z pokoju, przeszedł labirynt i zszedł po drabinie. Potem pobiegł do szkoły, która wyjątkowo błyszczała delikatną, różową poświatą.
Stworki i zwierzątka w popłochu biegały po boisku, ścigane przez kolorowe Kucyki Pony, które atakowały ich różowymi serduszkami.
- Przyjaźń to magia! - wołały kucyki. - Pozwól nacieszyć się barwami tęczy!
Wtem jeden z uczniów oberwał. Był to Nad Ponury, który w odróżnieniu od pozostałych szedł spokojnie po chodniku, tak bardzo przejęty swoją niedolą, że nawet nie spostrzegł najazdu wroga. Chłopak upadł na kolana i... zwymiotował. Być może inne stworki w takiej sytuacji leżałyby już martwe, ale nie on - totalnie ponury, którego nie da się rozśmieszyć, ani urzec dobrem i radością. Po chwili chodnik błyszczał dziwnie pod wpływem działania tęczowej kałuży, która pozostała po ataku Koników.
- To na pewno sprawka Jerry'ego! - pisnęła Sissi i przywołała dwóch swoich przyjaciół. Herve nie był inteligentniejszy od Jerre'go, ale mógł się poszczycić nie gorszą kondycją, natomiast Nicolas był prawdziwym geniuszem.
Trójka przyjaciół natychmiast popędziła do szkoły, na strych, gdzie znajdował się superkomputer i skanery.
- Transfer Sissi, skan Sissi. Transfer Herve'a, skan Herve'a - wyrecytował Nicolas. - Wirtualizacja!
Przyjaciele pojawili się w Purpurowej Części Morza Cyfrowego.
- Wieża jest przed wami. Uważajcie na lądy - jeśli się tam pojawicie, zginiecie! Trzy Śledzie przed wami! - ostrzegł Nicolas.
Herve wyciągnął swój tasak i za jednym zamachem wyeliminował potwory... oraz Sissi, którą siłą rozmachu przeciął na pół. Dziewczyna w ostatniej chwili pogroziła mu palcem i wypadła z gry.
- Dobra, Herve, jesteś sam! - oznajmił Nicolas. - Wieża jest tuż przed tobą.
- Gdzie? - zapytał niezbyt inteligentnym głosem.
- Przed tobą!
- Znaczy się... prosto?
- Nie, w lewo! - mruknął Nicolas z sarkazmem. Na nieszczęście Herve na serio potraktował jego radę i... wpadł na ląd.
- Herve, nie! - krzyknął Nicolas i złapał się za głowę.
- Nic mu nie będzie? - zapytała Sissi z lękiem. Herve od dawna jej się podobał, ale prawdziwym uczuciem darzyła Wilka. Jednak nie przestała troszczyć się o głupawego przyjaciela, gdy Wilk dołączył do Cidak.
- Nie... - Nicolas schował twarz w dłoniach. - Już nie.
Sissi pokręciła głową.
- Och, nie! - wykrzyknęła, a w jej oczach pojawiła się złość. - Nicolas! Wejdź do skanera i go pomścij! Już!
Nicolas ociągał się, ale posłusznie stanął we wnętrzu kopuły.
- Transfer, Skan, Wirtualizacja! - powiedziała Sissi, głośno przełykając ślinę. Nie chciała przez jeden głupi błąd stracić obu przyjaciół jednocześnie. Na szczęście proces się powiódł i Nicolas pojawił się w Morzu.
- Dobrze, więc płyń do przodu, tam jest dużo Śledzi! - oznajmiła Sissi patrząc na mapę.
- Tak jest!
Po chwili zauważył sporą gromadę ryb w pobliżu wieży. W ciągu dwóch minut wybił prawie połowę, niemal nie tracąc punktów.
- Brawo, Nicolas!
Nagle Sissi usłyszała kroki za drzwiami. Zdziwiona obróciła się i zobaczyła... Kucyka Pony opętanego przez Jerry'ego!
- W imię XANA'Y, odsuń się! XANA na razie przebywa w Lyoko, ale czekaj tylko, aż wejdzie do gry! Wtedy popamiętasz!
Tak na marginesie, XANA to ksywka Nicolasa.
Kucyk Pony przestraszył się i uciekł, aż się za nim kurzyło. Na ziemi zostawił maleńki pakuneczek. Sissi otworzyła paczuszkę, i... padła na ziemię. Zemdlała, gdyż dotknęła serduszka podstępnie zostawionego przez Kucyka. Całe szczęście, że na jej miejscu nie znalazł się Nicolas! On, jako człowiek - robot, nie przeżyłby zetknięcia się z serduszkiem. O jego podwójnej osobowości wiedziała tylko Sissi.
Gdy dziewczyna obudziła się, ze skanera wyszedł Nicolas.
- Wieża dezaktywowana - oznajmił zmęczonym głosem i usiadł na podłodze. Przyjaciołom przypomniało się o śmierci Herve'a i wybuchli płaczem.
Nagle jeden ze skanerów ponowił swoją pracę i otworzył się, a na dnie leżał... Herve! Radości towarzyszącej jego powrotowi nie było końca.
I tak dalej. Bla, bla, bla.
Właściwie to pierwsze akapity są okrzyknięte Lyoko w Negatywie. Dalsza część służy za... no, jakieś zakończenie akcji.
Nad opowiadaniem, przyznam, niezbyt się wysiliłam, ale być może napiszę kiedyś jakieś... treściwsze...na inną okazję.
* Szczerze mówiąc, mogłabym zrobić z tego przedszkole, ale... nie zrobiłam. Bez przesady!
** Czytałam niedawno Robin Hooda. Jedna z postaci nazywała się Will Szkarłatny, a ja przeczytałam jego imię jako... Wilk. A z innej beczki imię Will kojarzy mi się z bajką W.I.T.C.H, a bohaterka miała rude włosy.
*** - niewidoczna, ale rzucająca się w oczy? Niemożliwe, ale skoro właz do kanałów prowadzących do fabryki jest WIDOCZNY, ale NIE RZUCA SIĘ W OCZY, to czemu nie?
*** Dobra, niewypał z tym zdaniem. Chodzi o odwrócone Logo XANY.
Trochę o postaciach.
Nad Ponury - przeciwieństwo Odda. Ta ponurość trochę od Yumi.
Królik - imię Urlicha czyta się przez "k" - Ulrik, Królik - nie miałam innego pomysłu.
Yupi - przeciwieństwo Yumi, chociaż imię podobne. Z Królikiem się nienawidzą, co innego Yumi z Ulrichem, ale o tym już wszyscy wiemy ;)
Jerry - początkowo miał być Cherry, ale Jerry jest bardziej zbliżone do Jeremiego. Można się domyślić. A irokez... tak jakoś wpadło do głowy. Dodam, że w tym opowiadaniu Jerry ma dość... dziecięcy charakter, ale pewnie już to zauważyliście. No i jest tak jakby XANĄ...
Wilk - William.
Rambo - Jim
Imion Sissi, Herve'a i Nicolasa nie zmieniałam, ale pozamieniałam charaktery chłopaków. Nicolas przejmuje stery superkompa, więc skoro Jeremy (Jerry) jest zły, to on dobry. Dobry XANA.
Co do zwierzaków - coś na temat Kiwiego i zakazu trzymania zwierząt w Kadic (kadiC - Cidak). To ze stworkami... ech, powiedzmy, że tak postrzegają ludzi te zwierzęta.
Kucyki Pony - bo co może być groźniejszego od Kucyków Pony? Buka jest tylko jedna.
A Aelity NI MA. I co teraz?!! XD